środa, 20 marca 2013

o jubileuszu legendy radiowca, o opóźniających się premierach płyt, ale przede wszystkim o odnalezieniu się po latach mojej cennej zguby !!!

Z przekazów informacyjnych dowiedziałem się, że dzisiaj swoje 50-lecie przy mikrofonie, świętuje legenda polskiego sitka, Pan Piotr Kaczkowski. Trochę mi głupio, że nigdy nie byłem jego słuchaczem. Jako, że od początku mego muzykowania, zawsze jednak żyłem w otoczeniu płyt, tak więc z usług radia niewiele korzystałem. A dzisiaj to już całkowicie ..., niestety.  Po trochu, niegdyś skorzystałem z audycji panów Wojciecha Manna, Marka Niedźwieckiego, czy głównie Tomka Beksińskiego, a samego Piotra Kaczkowskiego nawet chyba nie dziesięć razy, tak więc moje pojęcie na temat jego sztuki, jest w zasadzie żadne.
Niemniej, pragnę Panu Piotrowi Kaczkowskiemu, życzyć dużo zdrowia, rosnącej liczby słuchaczy, a także niekończących się pokładów muzycznych. Wszystkiego naj naj naj ... !
Praca w radio, to piękna rzecz. Można prezentować swoje fascynacje muzyczne, dzieląc je przy okazji z wrażliwymi odbiorcami. 
Dziś - dwudziesty dzień marca. Ostatni dzień zimy, lecz jak wszyscy wiemy, nie tak łatwo wyprosić białą damę z naszego domu. Zasiedziała się.
Nie pojmuję, dlaczego nie ma jeszcze w naszych sklepach nowego Erica Claptona "Old Sock", skoro premierę światową wyznaczono na 12 marca  Ponoć ta, z wielkimi bólami ma dotrzeć na sklepowe półki jeszcze w tym tygodniu. Przez lata było bardzo dobrze, a ostatnimi czasy mocno coś zacinają się ci nasi dystrybutorzy. Czy to tak trudno sprowadzić płyty na czas? Przesz nie ma żadnych kataklizmów.
Tak swoją drogą, ciekaw jestem tego Claptona, pomimo iż mają na nim zagościć raczej same przeróbki. Wiem, że wystąpi u jego boku, dobry kumpel Steve Winwood, z którym to razem wykonają "Still Got The Blues" - Gary'ego Moore'a. Mam nadzieję, że obok fatalnych edycji PL, równocześnie będzie można nabyć pełne i gustowne edycje międzynarodowe. Obawiam się, ponieważ dystrybutorzy lecą w kulki ze swoimi klientami, coraz częściej podrzucając na pierwszy rzut te fatalne okrojone okazy, a prawdziwi kolekcjonerzy muszą dodatkowo czekać. Tak na przyklad było choćby z ostatnim Markiem Knopflerem. Na szczęście swego "polaka" odsprzedałem, dołożyłem nieco, i wymieniłem na wersję wymarzoną.
Tak sobie narzekając, dodam jeszcze, iż dziwnym wydaje się fakt, braku na półkach sklepowych, nowych płyt: Erica Burdona, Bryana Ferry'ego czy Dona Feldera. Wolę zdecydowanie kupować w sklepie (bo to ma atmosferę) zamiast w internecie, ale sytuacja zmusza mnie czasem do sieciowych zakupów. Niestety, ostatnio coraz częściej.
Krzysiek Ranus podarował mi kilka dni temu pakiet promocyjnych płyt , które jak stwierdził, nie interesują go. Początkowo miałem zamiar przekazać je dalej, ale wcześniej postanowiłem ich jednak posłuchać. I jak to dobrze, że nie postąpiłem inaczej, bowiem nie odkryłbym grupy Chimpan A, i utworu "The Last Night On Earth". Ależ to piękne. Poleci zapewne w którymś z nawiedzonych wieczorów. No i dzięki dla Krzysztofa za tę muzykę. Jak to dobrze suma sumarum, że różnimy się gustem.

Ale największą niespodziankę dzisiejszego dnia, pozostawiłem sobie na koniec. Otóż, Drodzy Państwo, kilkanaście lat temu podczas swobodnej rozmowy z dziennikarzem Radia Merkury, Mariuszem Kwaśniewskim, opowiedziałem mu w skrócie historię mojej krótkotrwałej i pirackiej zarazem rozgłośni radiowej, która mieściła się w moim mieszkaniu. Jako, że jedną z audycji posiadałem nagraną na kasecie, Mariusz poprosił mnie o jej pożyczenie, chcąc wykorzystać materiał w jednej ze swoich audycji, właśnie w Radio Merkury. Później, słuch o tej kasecie zaginął. Kiedy spotkałem Mariusza po jakimś tam czasie, ten przepraszając stwierdził, że nie wie jakie losy spotkały tę kasetkę. A więc, przepadło.  I tak, mijały lata..., które urosły do lat blisko 15-tu, czy nawet 17-tu, a może i nawet blisko 20-tu, ... !  I dzisiaj nastał niezwykły dzień. Właśnie dosłownie przed chwilą odwiedził mnie w robocie Mariusz, i ze skruchą na twarzy, ale i szczerym uśmiechem, wręczył mi to zaginione cacko. Pamiątkę relikt. Ucieszyłem się tak, jakbym szóstkę w totka trafił. A to tylko głupi kawałek plastiku i szarej taśmy. Jednak z zapisem mojego kawałka historii. Którą to historię, zapisałem nie tylko ja, ale i moja siostra, a także znajomi i przyjaciele z tamtych lat. Audycja z 22 września 1987 roku. Zarejestrowana na stronie B kasety, ponieważ na stronie A, miałem przegraną z radia płytę Warlock "Triumph And Agony". Na starym Grundigu mojej siostry. Nie słuchałem tej kasety. Jakoś siebie nigdy słuchać nie lubiłem, a płytę Warlock zresztą po bardzo krótkim czasie udało mi się zdobyć.
Ależ dzień, aż brakuje tchu.

P.S. Projekt graficzny powyższej okładki jest mego autorstwa i roszczę sobie do niego prawa :-)



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)