niedziela, 28 kwietnia 2013

na chwilę przed dzisiejszą aferową audycją

Dużo nowości na dzisiejszą wieczoro-noc. Nawet chyba zbyt dużo. Nie wszystko jednak muszę zagrać, nieprawdaż ? Choć, jak to zrobić, skoro tyle dobrego  To już jednak moje zmartwienie jak to ja sobie z tym wszystkim poradzę.
Jak zawsze, materiału mam na jakiś z mniejsza cały roboczy dzień , plus jeszcze dobrych kilka nadgodzin. Do tych najnowszych nowych nowości, dochodzi jeszcze mała epka z Record Store Day (też w sumie nowa, choć i stara zarazem), trzy wiekowe longplaye, w tym dwa zgrane podczas tego weekendu, a także kącik dobrej starej alternatywy, do której przyczynkiem jest jeszcze jedna nowość - z tejże dziedziny. Powinno znaleźć się także miejsce dla kącika starego rocka, i dla jednej czy drugiej ładnej piosenki. Bo jak sobie uświadomię, że dla statystycznego Polaka wzorem śpiewania i piosenkarstwa, jest dla przykładu coś w rodzaju Bitwy na Głosy, to boję się bardziej niż ofiary teksańskiej masakry.
No proszę, ile można powiedzieć, nie zdradzając niczego. A wszystko po to, by nam się słuchało przyjemniej i z pewnym emocjonalnym dreszczykiem. Jakaż to byłaby radość z prowadzenia programu, gdybyśmy wszyscy o wszystkim już wiedzieli. Zapewne byliby tacy, którym nie chciałoby się włączyć odbiornika, bo już donieśliby o wszystkim Profesorowi Torrentowi, i Doktorkowi Google, a ci wielcy uczeni dobrze wiedzieliby co dalej z tym począć. A tak, niech się pogłowią profesorek z doktorkiem, byle im tylko w laborce menzurek nie potrzaskało.
Ktoś mnie zapytał ostatnio czy ja jestem pracuś czy leseroholik. Zdecydowanie to drugie. Nie lubię się przemęczać. Zresztą chyba jak każdy. Ale niestety na gorące piaski w tę łikendową majówkę też się nie wybieram. Szef nie miał dla mnie zrozumienia i do roboty zagnał. Do jakiej? No jak zawsze do łopaty i szufli. Bo do nic nie robienia teraz się szkoli wykształciuchów, a ja to z tego pokolenia co cwaniactwem i sprytem świat zdobywali, a nie algorytmami i tym podobnymi wypaczeniami. Co ja poradzę, że dla mnie ognisko , to nie jakiś punkt stożkowej krzywej, a zwykły płonący stos drewna. Tak samo jak poker , ja uważam, że to dwóch spoconych i nieogolonych facetów, pijących whisky, palących cygara po opuszki palców, z morderczym wyrazem twarzy, no i z przygotowanym rewolwerem w kaburze, na wypadek gdyby przeciwnik oszukał, bądź uczciwie, a co za tym idzie, bezczelnie ograł. A więc, gdy widzę jakiś śmieszny poker na stole nie mniejszym od bilarda, z jakimś krupierem, żetonami i facetów w koszulach z muszkami i w kamizelkach nie gorszych od tych z garderoby Bryana Ferry'ego, to myślę, że ktoś mnie nabija w butelkę.
Wiecie Państwo skąd ta powyższa nuta refleksji? Otóż, gdy nadchodzi taka majówka, to i ja zwiałbym gdzie pieprz rośnie, na cały ten tydzień.. Albo i na dłużej, bo jak już to już. Ale trudno, szef wzywa do roboty, to niestety, trzeba i już. Nawet jeśli łajza mało płaci. Ale płaci, i to się liczy. Zawsze można trafić na jeszcze gorszego. Dlatego nie rozumiem jak można być sportowcem, który przestaje biegać dla barw własnego klubu, bo ten mu słabiej zaczął płacić. Pytam się, a gdzie honor, gdzie ambicja? A myślę tu o pewnym klubie, który leży blisko mego serca, a teraz na moich oczach idzie na dno. Tylko dlatego, gdyż skończyły się pieniądze. To popatrzcie Państwo , jakim to ja byłem kretynem, gdy za dzieciaka gryzłem trawę, łamiąc sobie przy tym kilka razy ręce, tylko po to, by być lepszym od "szóstej A", lub wygrywać konkursy na najlepszego goalkeepera z moim najlepszym kumplem Fredkiem. Tylko po to, by przez najbliższych kilka dni stać się obiektem podziwianym przez całą ferajnę. I nikt mi za to nie płacił, a i do głowy by nawet to nie przyszło, by coś z tego mieć, poza spełnieniem ambicji i zdobytą satysfakcją. Dzisiaj wszystko robi się tylko dla pieniędzy, bo tak skurwił się cały ten świat. Bo to są grzechy nas wszystkich, pedagogów i rodziców. Wszystkich, bez litości. Tak, tak, nas samych, albowiem zamiatamy pod dywan fajne męskie i rycerskie cechy, uwypuklając jakieś dziwne ambicje skundlenia. O przepraszam, nie obrażając zwierzaków, gdyż tym daleko do ludzkiej podłości. Czyż nie zdarza się Państwu używać zbyt często formy "zachował się jak typowe zwierzę"? Może należałoby gwoli sprawiedliwości, zamienić niczego winnego zwierzaka na słowo "człowiek"?

Do usłyszenia o dwudziestej drugiej, na dziewięćdziesiąt osiem i sześć ef em !!!

================================================================
Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)