wtorek, 30 lipca 2013

TOM KEIFER - "The Way Life Goes" - (2013) -

TOM KEIFER - "The Way Life Goes" - (MEROVEE RECORDS) -


Dawno nie słyszałem tego głosu. Jeśli nie policzymy albumów koncertowych Cinderelli, to ostatnie dzieło studyjne, z tym przyjemnie zdartym gardłem Keifera, pojawiło się aż w 1994 roku. I nie oszukujmy się, album "Still Climbing" nie był przecież czymś niezwykłym. Szczególnie, gdy uświadomimy sobie jak genialną płytą była "Long Cold Winter" (1988). Niestety, nic nie zdarza się dwa razy. Arcydzieło można nagrać tylko raz. Każde podobne, zawsze będzie już tylko kopią.
Tom Keifer nie silił się jednak na podbijanie świata i nagrywanie czegoś w rodzaju "Long Cold Winter 2". Wiedział wszak, że to już nie ten czas, nie ten duch, nie tamci muzycy, choć przez moment przewinął się na tej płycie stary gitarowy kompan Jeff LaBar, w nagraniu "Mood Elevator".
"The Way Life Goes" jest pierwszym solowym dziełem frontmana Cinderelli w ogóle. Nawet w sumie niespecjalnie odbiegającym od dawnych poczynań Kopciuszka. To wciąż żarliwy rock'n'roll, do tego drapieżne ballady, zarówno te o miłości jak i pełne życiowych refleksji, przemyśleń ... Czasem przyprawionych naprawdę pięknymi melodiami, jak choćby w "A Different Light" czy w "Ask Me Yesterday".
Keifer wciąż śpiewa bardzo dobrze, lecz w jego gardle jest już jakby nieco grzeczniej. Dawna tarka już nieco się wyrobiła. Nawet w pełnych żaru kompozycjach, typu: "Fools Paradise", "Mood Elevator" czy tytułowej "The Way Life Goes", jego głos wydaje się bardzo oszlifowany. Słychać, że artysta wciąż bardzo się stara, by nadal wszystko było po staremu, co szczególnie i wyraźnie nam daje we znaki tuż pod koniec utworu tytułowego.
Proszę mimo wszystko nie spodziewać się po tej płycie nieprzespanych nocy czy wrażeń , które odmienią Państwa życie w sposób znaczący, ale na pewno spotkanie ze starym dobrym znajomym, będziemy wspominać raczej jako owocne i udane.
Moim zdaniem, dzieło to, jest dużo bardziej udane, niż ostatnie artystyczne dokonania nudnawych Guns N'Roses czy nieumiejącego się odnaleźć Sebastiana Bacha - niegdyś przecież kapitalnego lidera Skid Row.
Przyjemniej zatem jest posłuchać głosu Keifera, ale pragnącym jednak r'n'rolla w stylu dawnej Cinderelli, polecam tylko ich najstarsze albumy, albo młodziutkich i wyśmienitych Australijczyków z De La Cruz.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)