piątek, 2 sierpnia 2013

FAIR WARNING - "Sundancer" - (2013) -

FAIR WARNING - "Sundancer" - (STEAMHAMMER / SPV) -


Będzie dużo o zwrotkach, refrenach i gitarowych solówkach. Taka to płyta.
Nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że Panowie: gitarzysta Helge Engelke i perkusista CC Behrens, pozostawiają lepsze kompozycje dla ubocznego w sumie projektu, jakim jest Dreamtide, zamiast dla Fair Warning. Czyli grupy wydającej się być przecież głównym zasilaczem. Ale może się mylę.
Teoretycznie niby nic się nie zmieniło , to przecież wciąż ten sam melodyjny rock, nawet często z lekka podmetalizowany, z jak zawsze barwnymi i charakterystycznymi gitarowymi popisami Helge Engelkego, równie rozpoznawalnym miękkim i nieco zachrypniętym głosem Tommy'ego Hearta, a także z partiami chóralnymi nie dającymi się w sumie nikomu podrobić. Te atuty zresztą przemawiają za zespołem, nawet gdy ten nie błyszczy formą, jak na najnowszym "Sundancer". I tu muszę doprecyzować, albowiem jeśli komuś wystarczy wszystko to, o czym wspomniałem chwilkę temu, to uzna ten album za bardzo udany. Ja jednak wymagam od takich muzyków nieco więcej. Tym bardziej, iż pamiętam kilka starszych, wręcz miażdżących plyt, że o pierwszym i trzecim albumie Dreamtide już nawet nie wspomnę, by nie dobijać muzyków, którzy mimo wszystko starają się bardzo. Dlatego, gdyby nie wyróżniających się pięć kompozycji, to można by wyrzucić cały ten kawał plastiku na przemiał. Nie da się bowiem obojętnie przejść przez miałkie balladki, typu "Real Love" czy "Send Me A Dream" - z antymelodyjnymi i mocno naciąganymi refrenami. Podobnie ma się sprawa z niektórymi niby rockersami, jak z lekka funkującym "Natural High" czy jakimiś rzeczami kompletnie niedopracowanymi, typu "Pride". Przyznam, że przy tego typu koszmarkach nie mogłem się wręcz doczekać ich zakończenia już po pierwszej zwrotce. Ociężałość i brak polotu, to główne zarzuty.
Zostawmy jednak tę niezgrabną (większość) część płyty, tym bardziej, że pomimo tego jest tu jednak kilka momentów dobrych, a nawet świetnych, jak dla przykładu otwierający całość "Troubled Love" - z naprawdę porywającymi riffami Engelkego, dodatkowo podszytymi zgrabnymi akordami klawiszowymi. Nie powiem, że w stylu środkowej części purplowskiego "Perfect Strangers" , lecz nie daleko padło jabłko .... Tak więc, gdy Engelke ma wenę, to jego gitarowe sola mogą zakręcić niczym soczyste i wirujące włoskie lody. Ogólnie zatem "Troubled Love", to hit, aż się patrzy!
Następny "Keep It In The Dark" być może porywa już nieco mniej, ale i tutaj przyjemnie kołysze zgrabna melodia, a także miły dla ucha głos Tommy'ego Hearta, plus asystujące mu chórki , no i jeszcze taka świdrująca, nieco mandolinowa gitara.
Po tak dobrym początku, aż trudno uwierzyć, że kolejne dwie piękne kompozycje znajdą się najwcześniej pod numerkami 7 i 8. Dobrze, że jednak się pojawiły, bo już przez dłuższy moment bardzo się o to zamartwiałem. Myślę tu o "Jealous Heart"- powiewnej nieco i niegroźnie zaostrzonej piosence, z kolejnym chwytliwym refrenem i organami przyprawionymi na niby Hammondowskie. Proszę zwrócić uwagę na dostojne i jakby spowalniające całość gitarowe solo Engelkego. Poezja sześciu strun. W tej części płyty ostał nam się jedynie jeszcze barwny numer "Touch My Soul". Nawet trochę szkoda mi go na tę przeciętną płytę, ponieważ byłby zapewne klarowną ozdobą jakiejkolwiek płyty Dreamtide. Jest w nim wszystko, słodycz, melodia, lekki ukłon w stronę piosenki retro, a także z pasją śpiewający Tommy Heart, że o obowiązkowych chórkach już chyba wspominać nie muszę.
Ostatnim miłym akcentem tegoż albumu, jest przedfinalizująca całość kompozycja "Living On The Streets". Pomimo, iż nieco nudnawa zwrotka wcale tego nie zapowiada, na szczęście poziom całości nadrabia sam refren, taki bardzo "na hurrra" i oczywiście wszędobylski popisywacz Helge Engelke, dla którego gitarowych zagrywek, w ogóle warto kupić całą tę płytę.
I tak jeszcze na koniec słówko jedno, otóż nie pojmuję kompletnie dlaczego spece od sztuki gitarowej gloryfikują bezkrytycznie każdy akord czy frazę wydobywaną spod palców Satrianiego, Johnsona, Vaia czy Van Halena, zupełnie nie dostrzegając oryginalnego stylu i techniki Engelkego. No cóż ..., nie ja tu jestem znawcą, acz jedynie zwykłym pasjonatem. Na szczęście!


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)