piątek, 2 sierpnia 2013

KODALINE - "In A Perfect World" - (2013) -

KODALINE - "In A Perfect World" - (B-UNIQUE RECORDS / SONY MUSIC) -



Młodzi Irlandczycy z Kodaline nie są żadnymi nowicjuszami, ponoć już wcześniej występowali pod nazwą 21 Demands. Jednak jak dotąd, nie udało mi się jeszcze dotrzeć do ich starszych nagrań.
"In A Perfect World" jest zatem pierwszym albumowym długograjem, nie licząc jednak wcześniej wydanych aż trzech EPek.
Lubię takie "coldplayowe" granie, dlatego od razu spodobało mi się tutaj podobne budowanie napięcia, dobrze znana i urzekająca melancholia, jak i nierzadko "Martin'owskie" wykrzykiwane refreny, takie do wspólnego stadionowego śpiewania czy nawet skandowanie typu "ooooo", jakie do niedawna wydawało się być tylko patentem wokalisty Coldplay.
Jednak to, co dla jednych urocze, innych może wpędzić w wir irytacji. Na pewno nie znajdziemy na "In A Perfect World" żadnej oryginalności, tak więc wszelakiej maści "postępowcy", nie powinni chyba chwytać się tego albumu, bo raczej nie spotka ich nic dobrego. Całość jest zdecydowanie wtórna,  lecz jeśli komuś powyższe nie przeszkadza, stanie się właścicielem muzyki zagranej przez bardzo przyzwoity zespół. Na swój sposób nawet rockowy, pomimo iż cały album obfituje w piosenki o romantycznym charakterze..
Teksty poruszają różne barwy miłości, od młodzieńczych uczuć , pierwszych westchnień po bolesne rozstania. I choć to wszystko, może już z założenia trącać banałem, to przecież kto powiedział, że każda rockowa twórczość musi od razu wdzierać się na poziom buntu czy ambitnej poezji.
Piosenki Kodaline stopniują napięcie, w których wokalista Steve Garrigan, czuje się równie doskonale co powyżej już wspomniany Chris Martin.
Muszę przyznać, że ta bardzo równa w swym artystycznym poziomie płyta, nie wznosi się może nazbyt wysoko, co bez problemu potrafiły przecież trzy pierwsze długograje Coldplay, ale na pewno gwarantuje porcję solidnego i miłego dla ucha "rock-piosenkowania". Najładniejszymi w zbiorze wydają się być: "High Hopes", "Brand New Day", "Talk" oraz "Pray", choć ja, za albumową perełkę uznałbym "Big Bad World".
Reasumując, nie jest to na pewno żadna grupa objawiona, nie jest to także dzieło rewolucjonizujące cokolwiek, to po prostu dobrze zrealizowany album zespołu, który zapewne już niebawem stanie się atrakcją niejednego (masowego) letniego festiwalu, stając się przy okazji, również jutjubowym sprawcą kolejnych setek tysięcy wyświetleń. Czego życzę, choć z drugiej strony żałuję, bo wolałbym, by tego typu granie nie wchodziło na pole z napisem "masówa".
Myślę, że Kodaline nawet mają szansę stać się zespołem tej klasy co Starsailor, Longview, Thirteen Senses czy Delaware, jednak do najwyższej ligi rozgrywek, w której wciąż dobrze się mają Coldplay, Travis czy Keane, chyba tak łatwo przedostać się nie da. Choć kciuki, oczywiście zaciskam.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 

(4 godziny na żywo!!!)