niedziela, 22 września 2013

BLACKFIELD - "Blackfield IV" - (2013) -

BLACKFIELD - "Blackfield IV" - (KSCOPE) -


Czwarty Blackfield wbrew obawom nagrany został jednak w kompletnym składzie , a nawet lepiej. Aviv Geffen , który miał pozostać samotnikiem na okręcie, zatrzymał u swego boku Stevena Wilsona , a na dodatek pozyskał jeszcze kilku uznanych wokalistów, jak: Vincent Cavanagh (Anathema), Brett Anderson (Suede) czy Jonathan Donahue (Mercury Rev).
I tak jak to bywało do tej pory, teraz także otrzymujemy kolejną garść piosenek. A raczej garstkę, zważywszy iż całość zamyka się po nieco 31 minutach. Tak krótkie długograje powstawały jedynie w epoce wczesnych dzieł Elvisa Presleya, a więc i pod tym względem wracamy do korzeni.
Geffen i Wilson mają niezwykłą lekkość ubierania zwrotek i refrenów ładnymi nutami. Nie są to jednak piosenki jednego sezonu, a zaprzyjaźnianie się z nimi może zająć nieco czasu. Jednak po jego upływie, pozostają z nami na zawsze. Jak starzy dobrzy znajomi, których chcemy spotykać kiedy to tylko możliwe.
O ile Blackfield należy do tworów lidera Porcupine Tree, o tyle na "czwórce", to Aviv Geffen rozdaje karty. Wilson pełni raczej rolę pomocniczą. Gdzieniegdzie podśpiewuje, czasem nawet jako pierwszoplanowy, jednak najlepiej mu do twarzy w roli miksującego, albowiem nawet głównym producentem jawi się tutaj Aviv Geffen. Przy okazji, także i on śpiewa niemal wszędzie, a jego specyficzny nastrój kompozytorski wyczuwa się wręcz na każdym kroku. Nawet w piosenkach zaśpiewanych przez gości, jak choćby w "Firefly" (przez Bretta Andersona) czy w "The Only Fool Is Me" (wykonany przez Jonathana Donahue). Oba te utwory, bez wątpienia stanowią łącznie blisko pięć minut piękna tego albumu. Jednak Aviv Geffen nie zapomniał i o sobie. Dzięki czemu i sam także zaśpiewał kilka namiętnych "killerów", jak otwierający całość "Pills" (z asystującymi Wilsonem i Cavanaghą), "Sense Of Insanity", "Kissed By The Devil" czy "Faking". Pomimo iż Wilson nie zaśpiewał na całości pierwszych skrzypiec, to i jemu również przypadło wykonanie jednej z najbarwniejszych pieśni, jaką bez wątpienia pozostaje "Jupiter". Niegdyś tego typu rzeczy ubarwiały w przerywnikach rozwlekłe dzieła Jeżozwierza. Dawne to jednak czasy, choć na co dowód, wciąż dające się odtworzyć.
Na pierwszy ucha rzut wydaje się , że czwórka blackfieldowa nie zawiera pereł na miarę "Blackfield" czy "End Of The World". Może dlatego, iż niemal każda znajdująca się tu piosenka, jest na swój sposób wyjątkowa ? Być może. Bo być może Drodzy Państwo , jest to najpiękniejsze dzieło Blackfield ?  Dużo tego "być może", ale właśnie być może jeszcze coś w tym składzie niegdyś nagrają. Chciałbym.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)