niedziela, 22 września 2013

THE BOXER REBELLION , Poznań, 21.09.2013, "Pod Minogą" - jak było?



THE BOXER REBELLION
21.09.2013
"Pod Minogą"
ul. Nowowiejskiego 8
Poznań




Płytę "Promises" znam już niemal na pamięć. Nie dalej także jak i dzisiaj, ta towarzyszyła mi w mojej robocie przez bite trzy godziny. Zapętlona. I choć fanem grupy nadal nie jestem, to muszę przyznać, że w ostatnim czasie polubiłem ich muzykę. Nie dzisiaj, nie wczoraj, a już przy płycie "The Cold Still", którą jeśli Państwo pamiętacie, przedstawiałem nawet w swoim czasie w Nawiedzonym Studio. Niestety, jako połykacz "tylko" płyt, nie znam do dzisiaj pierwszych dwóch albumów, gdyż te wciąż stoją w kolejce do zakupu. A jak niejednokrotnie już podkreślałem, nie używam spotyfajfów (bo to jak nazwa głosi - to spotyfajfusy), ani innych jutjebusów. Dlatego nie wszystkie kompozycje udało mi się dzisiejszego wieczoru w Minodze rozszyfrować, ale to nie miało przecież pierwszoplanowego znaczenia. Fajnie było posłuchać tych młodych Brytyjczyków, którym ewidentnie przydałaby się nieco większa scena. Czuć, że panowie trochę się duszą. Czasem basista ma ochotę wykonać pirueta, lecz wówczas życie lidera stojącego na środku z gitarą i przed mikrofonem, stanęłoby w opałach. Z kolei, perkusistę zainstalowano niemal w piwnicy, więc aby go dostrzec pomógł mi mój wzrostowy dar natury. I tak dalej, i tym podobnie ...
Jako, że większość kompozycji jednak rozpoznałem, mogę napisać, iż dominował repertuar z dwóch ostatnich długograjów.
The Boxer Rebellion nie są żadnymi ściemniaczami. Świetnie brzmią, ładują decybele, emocje, a i technicznie dają czadu dosłownie i w przenośni. Wokalista nie potrzebuje żadnych vocoderów, gdyż swe struny ma tak samo naoliwione jak to bywa na płytach. Te same barwy wysokotonowe, te same melancholijne strofy, ten sam smutek, romantyzm i uniesienie. A że ładny to młodzieniec, sympatyczny, uśmiechnięty i z lekka nieśmiały, to dziewczyny wzdychały, zupełnie jak dwadzieścia pięć lat temu ich rówieśnice do nadłóżkowych plakatów z Limahlem lub Pawłem Stasiakiem.
Bokserscy Rebelianci grają alternatywnie, ale melancholijnie i psychodelicznie zarazem. Bywają momenty przyjemnego jamowania, w których muzycy spontanicznie się zapominają, a publiczności biegają przed oczyma różowe kropki. Bez wspomagaczy. Całe szoł nie traci przy okazji na melodiach, gdyż rebelianci grają w sumie ładne piosenki, tyle że przyprawione pikanterią rocka. I choć Minogę wypełniła głównie studencka młodzież, to twierdzę, iż mógłby przyjść na taki koncert niemal każdy. Choć z góry przestrzegam, że panowie ze sceny ładują nieco mocniej i głośniej, aniżeli na płytach. Przynajmniej na dwóch ostatnich, co ponownie podkreślę.
Reasumując, był to bardzo udany koncert wciąż młodego i obiecującego zespołu, którego ostatni album wzięło pod opiekę samo Sony Music, a teraz do kompletu fajnie byłoby nieco wypromować grupę, by ta z ciasnych i dusznych klubów, wdrapała się o kilka szczebli wyżej, gdyż na pewno na to zasługuje.
I w tym rola m.in. takiej Eski Rock, która wzięła patronat medialny nad koncertem. Co pragnę szczególnie podkreślić, albowiem mój były kolega z Radia Fan, a dzisiaj prezenter Eski Rock, Jarek Sobierajewicz, na mój widok rzucił z pewnym "posmakiem": "Andrzeju, widzisz, to myśmy zorganizowali ten koncert. Radio Eska Rock". Nie Drogi Jarku, wyście tylko pograli trochę muzyki w eterze. Zapewne tylko tej , która pojawiła się na singlach. I bynajmniej nie z płyt, a z komputera, bo płyt to wy tam w tym produkcie radiopodobnym nie macie. A koncert zorganizowała Agencja Go Ahead , której przy okazji gratuluję dobrego nosa. Nie po raz pierwszy zresztą.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)