niedziela, 16 marca 2014

SOPHIE ELLIS-BEXTOR - "Wanderlust" - (2014) -

SOPHIE ELLIS-BEXTOR - "Wanderlust" - (DOUGLAS VALENTINE LIMITED) -
*****


Nigdy nie byłem fanem Sophie Ellis-Bextor, ale też nigdy nie poświęciłem jej należnej uwagi. Zapamiętałem artystkę tylko z pierwszej płyty "Read My Lips" i nie była to twórczość w moim guście. Od tamtego czasu upłynęło jednak kilkanaście lat. Dużo się ogólnie pozmieniało. Ona sama także. Przede wszystkim - wyładniała artystycznie.
Zapewne, gdyby mi ktokolwiek polecił tę płytę, samemu tego nie doświadczając wcześniej, nie uwierzyłbym i prawdopodobnie ta, przepadłaby w gąszczu innych. No właśnie, w gąszczu innych..., częstokroć gąszczu beznadziei , jakiej nie brakuje.
Już dawno nie słyszałem tylu pięknych piosenek na jednej płycie. I to w dodatku z ust artystki, która do tej pory kojarzyła mi się z zaspakajaniem mniej wymagających gustów.
Sophie odsunęła się na bok papkowatej twórczości, która atakuje z głośników hotelowych wind czy handlowych galerii, pragnąc tym samym zbliżyć się do świata najbardziej gustownych scen. Nareszcie wyeksponowała w pełni walory głosowe, a i dobrała sekcję rockowo-symfoniczną + chór, co dało niesamowity efekt finalny. Jednak dobrzy muzycy i niezła produkcja, nie zagwarantują dobrej płyty jeśli krawiec nie skroi dobrych kompozycji. No to proszę posłuchać otwierającej całość "Birth Of An Empire". Te owe narodziny imperium zwiastują ogólną świetną całość. Co za przecudowna piosenka. Wstyd dla tych, którzy jeszcze jej nie dostrzegli. Myślę tu o specach od promocji. Podszyta nieco orientalizującym klimatem, wije się wokół śpiewającej Sophie, niczym wąż z hinduskiego dzbana. Jej refren mógłby się nigdy nie kończyć. Takich cudów jest tutaj dużo więcej. Choćby niezwykłej urody ballada "Young Blood" ("...to ty dajesz mi świeżą krew..." - zupełnie jakby Sophie wiedziała o czym myślę). Pianino, smyczki, lekko jazzująca perkusja, no i ten głos! To piosenka na piękną wiosnę. Pełna życia, namiętności, miłości, polnych kwiatów ... I tutaj brawo dla promotorów, którzy dali ją na singla. Co prawda wirtualnego, ale zawsze.
Jest tutaj również prześliczny walczyk "Love Is A Camera", z takim nieco romańsko-rosyjskim posmakiem. Zresztą okładka płyty z pisownią a'la cyrylica + sam image Sophi, także robią swoje. Proszę zwrócić uwagę na zakończenie tej piosenki. Fortepian w ostatniej minucie wpada w niekontrolowany rytm, niczym na jakiejś szalonej szkolnej rytmice. A skrzypce jeszcze dodaję pikanterii. Boskie!
Nie wolno przegapić tej płyty, bo nigdy nie usłyszycie Państwo już takich piosenek. Tego się nie da opowiedzieć - tego trzeba posłuchać.
Do wyróżnionej trójcy, pragnę jeszcze dorzucić kilka kolejnych pereł: "Until The Stars Collide", "Wrong Side Of The Sun", "Cry To The Beat Of The Band", a później polecam zakochać się w pozostałej reszcie, bądź zakochać się w ogóle dzięki wszystkim tym piosenkom - to już bez różnicy.
Sophie potrafi także poflirtować ze światem rocka ("13 Little Dolls") i jest w tym bardziej przekonująca od całej rzeszy jej landrynkowatych "koleżanek" dających się wyCastingować na jeden muzyczny sezon.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP" 

===============================  
nawiedzonestudio@afera.com.pl