piątek, 19 września 2014

"kolaaaż" ponownie w Poznaniu

Po blisko roku do Poznania ponownie zawitają Collage. Znajomy powiedział mi niedawno, że gdy udzielił sobie przy okazji poprzedniego koncertu pogawędki z Wojtkiem Szadkowskim (perkusistą grupy), to ten poinstruował go, iż należy zaakcentować nazwę Collage na "kolaaaż", także warto o tym pamiętać, w razie ewentualnego spotkania z muzykiem. Podobno to jego czuły punkt.
Trochę mi było przykro, gdy Wojtek Szadkowski kompletnie mnie nie rozpoznał u Bazyla. Postanowiłem wówczas po koncercie nie wiercić się i nie podchodzić pod nogi Mirka Gila, bo gdyby ten także wykazał się podobną niepamięcią, to byłaby porażka na całej linii. Żalu nie mam - skądże. Jedynie ten do natury, że po latach ludzie mnie nie rozpoznają, i to niemal wszyscy - podobno tak się zmieniam. Ja to co innego, ja jestem usprawiedliwiony, bo mnie natura obdarowała darem nierozpoznawania, więc z reguły nie kłaniam się ludziom, których widziałem mniej niż pięć razy w życiu. Całkiem na poważnie, ja ich naprawdę nie zapamiętuję. No chyba, że będzie to ktoś taki jak Ailyn z Sirenii. Ale nawet jeśli ona przefarbuje włosy, zarzuci ciemne okulary i założy na siebie najnowszą kolekcję spod dawnego Stadionu Warty, to nie będę miał żadnych szans.
No tak, ale miało być o Collage. Jutro pokażą się wieczorem w Starym Kinie. To taki klub, który "kino" ma tylko w nazwie, a poza tym cechuje go jeszcze dodatkowo zapach starych murów - trudny do wyprania.
Jutrzejszy koncert jest swego rodzaju rekompensatą za odwołany kilka miesięcy wcześniej. Grupa jeździ właśnie po różnych miejscach naszego kraju, fajnie że i zawita do grodu Przemysła.
Zachęcam Państwa, choć ja pauzuję. Wciąż mam w pamięci skopany "realizatorsko!" występ Kolażówek u Bazyla i coś wiary nie daję, by teraz miało być lepiej. Szczególnie, że większość realizatorów z tych wszystkich klubików (oprócz Blue Note) jest głucha jak pień. Dlatego najczęściej głusi wychodzą z takowych usatysfakcjonowani.
Poza tym, bardzo przyzwyczaiłem się do śpiewu Roberta Amiriana i jakoś nie do końca pasuje mi ten młodziak Karol Wróblewski. Nie, żeby źle śpiewał, ale przy bajecznym rocku wolałbym mniej pajacującego po scenie frontmana. Do Roberta Amiriana fajnie pasowała jeszcze taka sceniczna skromność, pomijając już po prostu, iż ten był dużo lepszym wokalistą. A nawet jeśli mi ktoś wmówi brak racji, to powiem, że był przynajmniej artystycznie ciekawszym.
Niemal pewnym jest, że będzie to najlepszy koncert, ponieważ mnie na nim zabraknie. Zawsze tak jest :-)
Najbardziej nakręcam się na występ Philipa Catherine'a - 27 września. Już to słyszę uszami wyobraźni. A jeszcze niebawem Red Box i Pendragon. Muzyczna jesień. Poznańska jesień, jakże różniąca się od tej warszawskiej - z muzyką prawie nikomu niezrozumiałą. Byle nie nastąpiła taka jesień jak ta dzisiejsza - deszczowa.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP