piątek, 17 października 2014

GARY MOORE - "Live At Bush Hall 2007" - (2014) -


















GARY MOORE 
- "Live At Bush Hall 2007" - (ORIONSTAR / EAGLE) -
****

Po wydaniu w 2008 roku ostatniego studyjnego albumu "Bad For You Baby", Gary Moore zapragnął na chwilkę odstawić bluesa i powrócić do hard rocka. Ponownie nawet się zbratał z Neilem Carterem - kapitalnym klawiszowcem, tym z czasów choćby tak wybornych płyt jak "Wild Frontier" czy "After The War". Wkrótce zaczęły krążyć pogłoski o realizacji nowych kompozycji, jak i o całym nowym albumie. Niestety śmierć Gary'ego na początku 2011 roku przecięła nić planów i nadziei. Co prawda, kilka później pojawiły się 3 nowe nagrania zarejestrowane na żywo - podczas festiwalu w Montreux, i choć bardzo piękne, jednak to już nie to samo co spodziewane upragnione pełne dzieło studyjne.
Po upływie kilku lat już sam nie wiem czy pozostały po artyście jeszcze jakieś utwory, bowiem cała sprawa niebezpiecznie ucichła, a ostatnimi czasy ukazują się już tylko "spodkobiercze" nagrania koncertowe. Po festiwalu w Montreux, nieco później wydano występ ku czci Jimiego Hendrixa, a teraz koncert z londyńskiego Bush Hall - z dokładnie 17 maja 2007 roku. Czyli z czasów trasy, na której muzyk promował przedostatni album "Close As You Get". Jak nietrudno się domyślić, w tym okresie maestro objeżdżał świat głównie z repertuarem bluesowym, choć bywało, że grywał również kompozycje z okresu pre-bluesowego, choć zazwyczaj i tak na bluesową nutę. Tak jak to miało miejsce podczas tego występu, na którym pojawiła się kapitalna wersja klasyka Thin Lizzy "Don't Believe A Word". Najpierw powolna, leniwa, wręcz senna, by w drugiej części dosłownie eksplodować. Gary Moore zresztą zawsze był naładowany niezwykłą energią, tak więc nawet grając ballady, ciął gitarą finezyjność, niczym ufoludy kręgi w zbożu.
Na kompakcie znajdziemy aż 7 kompozycji znanych z LP "Close As You Get", a to jest nieco ponad połowa nagrań na tym nośniku (m.in. kapitalne wersje dynamicznych: "Thirty Days", "Hard Times", czy wręcz barowych, powolnych bluesów "Trouble At Home", bądź "I Had A Dream").
Poza nowymi jak na tamten czas kawałkami, maestro nie zapomniał o klasykach w rodzaju: "Too Tired", "Walking By Myself" czy też o jednej z najpiękniejszych ballad wszech czasów, jaką jest "Still Got The Blues" (wszystkie te trzy kompozycje pochodzące notabene z genialnej !!! płyty "Still Got The Blues").
Ponadto, całość koloryzuje jeszcze wyśmienita 9-minutowa wersja "The Blues Is Alright" - utworu zdobiącego niegdyś następną po "Still Got The Blues" - płytę "After Hours". Może już nie tak całościowo powalającą, ale jednak wciąż bardzo dobrą.
Mnie do gustu przypadł jeszcze wirtuozerski popis mistrzunia w "Gary's Blues 1". Jak ze starych dobrych hard rockowych czasów, gdzie podobnie na koncertach wymiatali Jimmy Page, Michael Schenker, bądź koledzy G.Moore'a - Brian Robertson czy Scott Gorham.
"Bush Hall" to dość elegancki, lecz niewielkich rozmiarów klub, przez co na albumie nie słychać wielkiej wrzawy publiczności, ale też jak wiemy Gary Moore świetnie czuł się w takiej nieco przyciasnej atmosferze, w bliskim kontakcie z fanami.
Znakomity koncert. Ktoś powie, że znowu i że kolejny. Nie - nigdy za wiele.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP