środa, 22 października 2014

JETHRO TULL's IAN ANDERSON - "Thick As A Brick - Live in Iceland" - (2014) -

















JETHRO TULL's IAN ANDERSON
"Thick As A Brick - Live in Iceland"
(EAGLE RECORDS)
***1/2

Wyprawa Andersona na Islandię była tylko jednym z etapów długiej i morderczej trasy koncertowej (w książeczce albumowej podano, że koncertów było aż 176 w okresie 2012/13), a zarazem ciekawym miejscem na mapie Europy, z którego w zasadzie nie powstają na co dzień albumy z udziałem publiczności.
Kilka miesięcy temu artysta wystąpił także u nas w Dolinie Charlotty, jednak było to już w ramach promowania najnowszego albumu "Homo Erraticus", a więc repertuar zdecydowanie różnił się od zawartości tegoż wydawnictwa, które zdominowane zostało zagraniem w całości dzieł fikcyjnego ich bohatera Geralda Bostocka, tj. "Thick As A Brick" - w części pierwszej powstałej w 1972 roku oraz jej kontynuacji o cztery dekady późniejszej.
Tak po prawdzie "Live in Iceland" można w zasadzie potraktować jako ciekawostkę, która poza kilkoma smaczkami raczej niczym nas nie zaskakuje. Choć dla fanów Andersona i tak będzie to rzecz absolutnie przymusowa.
Osobiście znam ten materiał jedynie dzięki nośnikom audio, słyszałem wszak różne opinie, iż ponoć wartym grzechu jest również jego obejrzenie na DVD lub Blu-ray. I prawdopodobnie tak właśnie jest, ja mimo wszystko zdecydowanie hołduję samemu słuchaniu - według mnie nieporównywalnie bardziej fascynującemu od "naocznego" zabijania wyobraźni.
Pierwotnie byłem nieźle zaskoczony słysząc tu jeszcze jednego wokalistę (niejakiego Ryana O'Donnella) obok jedynego słusznego Iana Andersona, w dodatku o dość podobnym do niego głosie, jak i samym stylu śpiewania. Szybko jednak sprawa się wyjaśniła, otóż to co w studio można było na siebie nałożyć, podczas koncertu stawało się wręcz niemożliwym do osiągnięcia. Chodzi tu oczywiście o partie wokalne, które często zbiegają się w czasie z grą Andersona na flecie. Tak więc, na przemian śpiewają tu obaj panowie, a ogólne tego wrażenie jest naprawdę całkiem niezłe. Szacunek dla samego Andersona, któremu lekarze już dawno temu zabronili zdzierać gardło, ale jak wiemy rock'n'rollowi artyści nie wykupują wszystkich wypisywanych recept.
Pierwszy "Thick As A Brick" choć jest de facto jednym utworem, który tylko z uwagi na ograniczony czas nośnika - jakim niegdyś była tylko płyta winylowa, został przez to podzielony na dwie przymusowe części, lecz także i przy tej islandzkiej przygodzie Jethro Tull nie został wykonany jednym ciągiem, a podzielony na dwa akty..
Tuż po zakończeniu starszej suity, Anderson pięknie dziękuje zgromadzonej publiczności za część pierwszą przedstawienia, po czym zaprasza na 20-minutową przerwę, po której obiecuje wykonać całą współczesną już "dwójkę" - czyli "TAAB 2". Jak się okazuje, również w bardzo przybliżonej do oryginału wersji.
Całości słucha się z dużą przyjemnością, i choć brakuje mi nieco dawnej magii oraz "tamtego" brzmienia - co dotyczy głównie rekonstrukcji części pierwszej "Głupiego jak Cep", to trzeba przyznać, że muzycy zagrali z dużym polotem i w dobrze nam znanym barok-rockowym stylu - w którym Jethro Tull nigdy przecież nie mieli sobie równych.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP