poniedziałek, 20 października 2014

YOU + ME - "Rose Ave." - (2014) -


















YOU + ME - "Rose Ave." - (RCA RECORDS / SONY) -
***1/2

Już tak to jest, że zawsze coś jest modne, i choć ja sam modny nie bywam, to niektórym aktualnym nurtom ulegam. Poniższa płyta jest tego idealnym przykładem.
Ostatnio dobrze się mają duety - z cyklu: ona i on. W wielu miejscach naszego globu alternatywne serca podbijają od niedawna choćby Australijczycy Angus & Julia Stone, a ich śladem (choć w nieco innym przedziale stylistycznym) do głosu właśnie doszedł niewyszukanie się zwący tandem You+Me.
On - Dallas Green - śpiewa, gra na gitarze, na perkusji, ponadto także komponuje. Ona - Alecia Moore, to z kolei popularna Pink, która śpiewa i współ komponuje tu wraz ze swoim kolegą. I choć oboje biorą na barki odpowiedzialność za swą twórczość, to do pomocy mają jeszcze kilku "grajków" (m.in: bas, organy, pianino).
Album "Rose Ave." trwa zaledwie 37 minut. Niewiele to jak na dzisiejsze możliwości, choć osobiście uważam, że to dobrze. Po co przedobrzyć, zamęczyć lub dopisać kilka nikomu niechcianych nut. Sztuką jest się wypowiedzieć nawet jeśli pozostanie pewien niedosyt. Pod tym względem trochę powróciliśmy w ostatnim czasie do myślenia z lat dawno minionych, w których jasnym stawało się po dwóch, góra trzech kwadransach, czy muzyka broni się, czy przysłowiowo do pieca. Nikt na siłę nie próbował nikogo uszczęśliwiać 1,5-godzinnymi elaboratami, co jeszcze do niedawna bywało nagminnym standardem.
Otrzymujemy zatem dziesięć emocjonalnych, pełnych namiętności piosenek, choć właściwszym określeniem winno być - pieśni - zaśpiewanych na dwa głosy, przy skromnym akompaniamencie gitary, bądź pianina. Okazuje się, że Pink dzięki swojemu zespołowemu partnerowi, to zupełnie inna kobieta. Jej głos bywa mocno "czarny", ale i popada w "białą" wrażliwość - gdy przychodzi jej zmierzyć się z tradycyjnymi balladowymi strofami.
"Rose Ave." zapewne spodoba się sympatykom akustycznych brzmień, które tutaj mienią się folk-alternatywnymi barwami. Siłą tego albumu jest jego aranżacyjna skromność i wyeksponowanie samego śpiewu.
Gdyby Dallas i Alecia zechcieli, mogliby zaryzykować album "a cappella" - na pewno wyszliby z takiej próby zwycięsko, choć oczywiście za sprawą instrumentalnej oprawy jest ciekawiej.
Słychać, że muzycy bywają pod wpływem cudownej, choć może już dzisiaj z lekka anachronicznie brzmiącej twórczości Paula Simona i Art Garfunkela, ale i odrobili lekcje ze współczesnymi ich kontynuatorami z Mumford & Sons czy Fleet Foxes. 
W zasadzie wszystkich piosenek słucha się świetnie, choć w moim pokoju najczęściej goszczą "Capsized", "Love Gone Wrong", "Break The Cycle" (Pink tu śpiewa jak Sade) i pozostawiona na finał doskonała przeróbka piosenki już samej Sade "No Ordinary Love".
Kto by pomyślał, jeszcze do niedawna na hasło "Pink", dostałbym czkawki, a tu teraz taka niespodzianka.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP