czwartek, 5 lutego 2015

GREENWAY - "Serious Business" - (1988) -



GREENWAY
"Serious Business" - (ATLANTIC) -
**** 

"Serious Business" jest jedyną solową płytą Briana Greenwaya - gitarzysty kanadyjskiej grupy April Wine. Grupy nie o takiej rażącej sile popularności co dla przykładu inni przedstawiciele klonowego liścia, jak prog-rockowi Rush czy przebojowy Bryan Adams, a jednak w rodzimych stronach grupy niezwykle cenionej. Podobnie zresztą jak doskonały tamtejszy tercet Triumph, który w naszym kraju pozostaje po dziś dzień wręcz anonimowy, a dla przykładu już w tak nieodległej Skandynawii, noszący status hard rockowej gwiazdy.
Greenway wraz z wokalistą i gitarzystą Mylesem Goodwynem stanowili za dwie największe zespołowe indywidualności, które pomimo chęci przywództwa potrafiły się jednak ze sobą dogadać. Mimo tego, po nagraniu w 1985 r. udanej płyty "Walking Through Fire", muzycy zrobili sobie wolne, które to trwało blisko dekadę, po czym zawiązano przymierze i powrócono do grania pod dawną banderą. Co prawda, tych kilka nagranych kolejnych płyt nie cieszyło się już zbyt wielkim uznaniem, a jednak nie zniechęciło to muzyków do dalszego tworzenia.
I gdzieś tam, pomiędzy latami przeznaczonymi dla twórczości grupy, pojawił się rok 1988. Przychylny jak mało który dla gitarowego melodyjnego rocka, w jakim notabene April Wine sprawnie poruszali się od zawsze. Choć należy podkreślić, iż entuzjaści pierwszych trzech-czterech bardziej "zadziornych" albumów, nie chcą mieć raczej zbyt wiele wspólnego z wszystkimi kolejnymi.
We wspomnianym 1988 roku Goodwyn oraz Greenway, wydali swoje solowe albumy, i jak się później miało okazać - jedyne. Oba bardzo stylowe, choć paradoksalnie różne względem siebie, a i oba zarazem dyskretnie przemilczane przez ówczesne listy przebojów. Płytę Mylesa Goodwyna prezentowałem niedawny czas temu w Nawiedzonym Studio, a na solową próbkę możliwości Briana Greenwaya już wkrótce przyjdzie czas.
Muzyka z "Serious Business" powinna ucieszyć wszelakich entuzjastów od melodyjnego rocka, jak i tej nieco lżejszej odmiany hard rocka. Gdzie główną rolę sprawuje bardziej miękka sekcja gitarowo-klawiszowa. Warto przy okazji zaznaczyć, iż obok chwytliwych gitarowych akordów (w tym także techniką slide) oraz brawurowych choć z reguły krótkich solówek Greenwaya, na płycie zabawił jeszcze niesamowity Aldo Nova. Tutaj w roli klawiszowca, choć jak wiemy, muzyk "na swoim" najchętniej pełni rolę gitarzysty. Niedawno prezentowałem jego debiut, a w przeszłości także i pozostałe albumy.
W tak zwanym "Serious Business Band" (to nazwa grupy Greenwaya na tymże właśnie LP) pojawił się jeszcze klasowy bębniarz Andy Newmark (współpracownik Pink Floyd, Davida Gilmoura czy Carly Simon). Personalia zatem bardzo okazałe.
No i w tym momencie ktoś może pomyśleć, po co ten facet rozpisuje się o jakimś nikomu (u nas!) tu nieznanym Brianie Greenwayu?. Ano właśnie, oto sedno sprawy. Ponieważ czuję się już zmęczony notorycznymi i do znudzenia powtarzającymi się tymi samymi hasłami, w rodzaju Led Zeppelin, Pink Floyd, plus jeszcze z górą kilkoma innymi tuzami. Przecież świat muzyki nie kończy się tylko na pięknej gitarze Gilmoura i boskim gardziołku Pana Roberta, a z 75 procentami sympatyków rocka o nikim innym bracie nie pogadasz. Dlatego zachęcam do poszukiwań, by nie zejść z tego świata w nieświadomości, bądź i w poczuciu, że coś się przeoczyło.
Można tylko żałować, że Greenway w tamtym czasie nie stworzył czegoś więcej. Po tych dziesięciu kawałkach z "Serious Business" dopada człowieka uczucie głębokiego niedosytu. Chciałoby się od razu pod ręką mieć kolejne jego płyty. Maestro zadbał tu o wszystko co kocham w muzyce najbardziej, czyli o melodie, o różnorodność, o klasowe ich zagranie (świetne partie gitar!), ale przede wszystkim - o emocje!. Czuć, że facet nie odstawił żadnej kontraktowej fuszery, a włożył w to dzieło całego siebie.
Jak jest rockowo, to noga sama tupie i rozwala stropy ("In The Danger Zone", "Right Track" lub "R U Ready For Love"), a jeśli ballady, to takie, które skruszą mury do najbardziej zabetonowanych serc ("I Can't Hold Back", "Playin' To Win", "I Believe In You" oraz absolutnie niezwykłej urody "Let It Go").
Świetna płyta, chyba nawet dla każdego, wszak pod jednym warunkiem, że bardzo zechcemy do niej dotrzeć.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)
 
===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP