środa, 25 lutego 2015

po wczorajszym koncercie SBB .....

Mój dobry znajomy szykował się do wczorajszego koncertu SBB od wielu tygodni. Z wypiekami na twarzy i zapewne nie był tym jednym jedynym. Gdy zapytał mnie wczoraj o moje zdanie o tym niecodziennym wydarzeniu, odesłałem go na mojego bloga. "A po nocy przychodzi dzień...." i ten sam znajomy w porannym już sms-ie polecił, bym wszedł do internetu i przeczytał co o wczorajszym SBB napisał redaktor Głosu Wielkopolskiego - p.Marek Zaradniak. Mało znaczący "muzyczny" dziennikarz, choć jednak przyznaję, iż udało mi się w przeszłości już przeczytać to i owo jego autorstwa. Najczęściej były to wycinki z Głosu przez kogoś mi podrzucone, ponieważ osobiście z dumą nie kupuję i zamiaru nie mam.
Spostrzegłem, iż Pana Zaradniaka charakteryzują pisane teksty oparte głównie na wiedzy encyklopedycznej, umiejętnie opracowane, tak by nie było śladów plagiatu, do tego objawiające się kompletnym brakiem emocjonalności i auto opinii. Bo gdyby już przez przypadek takowa się przydarzyła, to delikatnie rzecz ujmując - nie byłaby trafna. Pan redaktor z upadającej od lat codziennej lokalnej gazetki, właśnie dodał kolejny gwóźdź do przysłowiowej trumny. A oto dzięki czemu:



"Wtorkowego wieczoru z okazji 70. urodzin "Głosu Wielkopolskiego" w poznański klubie Eskulap grupa SBB zagrała w swym historycznym składzie.
Nie inaczej jak podróżą w przeszłość można nazwać wtorkowy koncert grupy SBB w poznańskim klubie Eskulap. Z okazji 70-lecia "Głosu Wielkopolskiego" zorganizowała go agencja Ranus. Na sali przeważało pokolenie, którego młodość przypadła na lata największej świetności SBB. Odżywały więc wspomnienia. - Pamiętasz ten koncert w Auli UAM? Kiedy to było? 1975? Było słychać tu i ówdzie.
A czasy największej popularności zespół SBB przeżywał gdy na perkusji grał w nim Jerzy Piotrowski. I ten muzyk był wtorkowego wieczoru najbardziej oczekiwany. Bowiem około roku temu powrócił do SBB po 20 latach rozłąki. Jerzy Piotrowski nie zawiódł. Błyszczał wirtuozerią niemal w każdym utworze, a przy okazji okazało się, że znakomitym jego partnerem także grając na bębnach jest Anthimos Apostolis. Choć w jego wykonaniu nie brakowało i interesujących solówek gitarowych. Nad wszystkim czuwał grając na syntezatorach i gitarze basowej Józef Skrzek. I w jego wykonaniu usłyszeć można było wirtuozerskie partie grane na basie, albo wydobywane z syntezatora. I chociaż przez cały koncert rozlegały się okrzyki SBB!, albo Józek! lub Lakis! to jednak na końcu publiczność nie domagała się bisu. Pewnie dlatego, że dzisiejsze SBB nie ma już tej ekspresji co przed laty. Jest zespołem znacznie spokojniejszym. A nie wszystkim fanom to odpowiada."


Dla Pana Zaradniaka chyba najważniejsza okazała się 70-rocznica jego dziennika, a nie sam koncert, na który tradycyjnie dostał ekstra wejściówko-służbówkę. A że ten pan pracuje od zawsze w dziale odpowiedzialnym za kulturę, to trzyma się kurczowo wygrzanej posadki, zamiast ustąpić miejsca komuś młodszemu - z polotem i fantazją. I to jest jeden z powodów, dla których między innymi ja należę do zacnego grona niekupujących wielkopolskiego dziennika.
Autor powyższego tekstu zasugerował, że obecnie SBB grają "znacznie spokojniej" i bez "tej ekspresji" co dawniej. Kurwa mać! - przepraszam i zapytuję zarazem; Panie Zaradniak, na jakim był Pan wczoraj koncercie? Bo ja zakotwiczyłem w Eskulapie, w którym SBB naparzało momentami tak, że nie wiedziałem gdzie skręcić. Przez większość koncertu Panowie Józef Skrzek-Apostolis Anthimos-Jerzy Piotrowski grali takie odjazdy, iż trudno na raz było je wszystkie pochłonąć. Podczas, gdy dla Pana, p. Zaradniak, SBB odfajkowali jakiegoś roczka.
Zresztą, proszę przeczytać ten "zamaszysty" tekst i dojść do własnych wniosków za co taki dziennikarz jak p.Zaradniak, bierze comiesięczną pensję. To jest zwyczajne odwalanie chałtury. Nie wyobrażam sobie, bym tak nieprzygotowany przyszedł do mojego Nawiedzonego Studia. Nie potrafiłbym nikogo tak zlekceważyć. Gdybym się zorientował, że ja sam za pieniądze piszę ludziom podobne paszkwile, oddałbym pióro z honorem. 
Na koniec jeszcze jedna sprawa, która nie pozwala mi od dawna...., lecz jakoś nigdy nie było okazji.... Otóż, mój radiowy kolega Krzysztof Ranus ma taki zwyczaj, że zawsze zapowiadając ze sceny dany koncert prosi o brawa dla jego sponsorów. I najczęściej dostaje się tych nieco oklasków Radiu Merkury i Głosowi Wlkp. + jakimś dwóm/trzem innym.... Sam z reguły nie wciągam się w tego typu entuzjazmy. Mogę i muszę Krzysztofa zrozumieć, sponsorów trza wyróżnić, jakby nie było, po części to jego chlebodawcy, jednak zawsze zastanawiam się jaki oni de facto mają wkład w promocję koncertu. Poza suchą informacją emitowaną z taśmy, tyle razy ile przewiduje kontrakt, plus rozdanie kilku darmowych zaproszeń, jakie otrzymują przymusowo jeśli organizator chce, by dana gazetka lub radiostacja w ogóle zechciały o tym cokolwiek pierdnąć. I za to podziękowania? Krzysztof ze sceny zazwyczaj sugeruje coś w tym rodzaju: "podziękujmy sponsorom: Radio Merkury - wielkie brawa!, Głosowi Wlkp. - wielkie brawa!" , itd..... A lud klaszcze, na zasadzie - jeden klaszcze, drugi klaszcze, to i ja także. A Masłowski nigdy nie klaszcze, no bo i komu i za co? Krzysztofowi mogę przyklasnąć za organizację koncertów i wielkiego co do nich zaangażowania, lecz tamtym....
Ciekawi mnie, ile serca (tego prawdziwego) włożyli ci wszyscy sponsorzy i patroni medialni w namowę bractwa na ten czy inny koncert? Odpowiedź mogę już teraz Państwu podać - zero! W dupie to mają, ponieważ jest to jedna z tuzinów imprez jakie przychodzi im każdego dnia rekomendować. A raczej informować - bo zapłacone. Ciekaw jestem czy kiedykolwiek ja sam doczekam choćby jednego brawka za nakręcanie niemało przecież koncertów. A namawiam niemal w każdej audycji - na to, czy tamto. Nawet jeśli wiem, że ja sam na dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach z nich, na pewno nie będę. Taka prawda. 
Dlatego, gdy czasem pytacie mnie Państwo czy czytam recenzje znanych mi płyt lub koncertów, na których byłem, odpowiadam - nie. Teraz za namową znajomego dałem się podkusić i znowu się "nie zawiodłem".


Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)
 
===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP