niedziela, 19 kwietnia 2015

HANDFUL OF SNOWDROPS - "III" - (2015) - oraz maxi singiel "Better Later Than Never" - (2015) -



HANDFUL OF SNOWDROPS
"III" - (NanoGenesie) -
****

HANDFUL OF SNOWDROPS
"Better Later Than Never" - (NanoGenesie) - MAXI
****

Historia Handful Of Snowdrops jest dość ciekawa i trwa od ponad trzech dekad, choć dopiero przed chwilą na rynek trafiła ich trzecia płyta - nagrana po blisko ćwierć wieku.
Zaczynali ciężko, początkowo zespołowe próby organizowali w swoich mieszkaniach, bowiem co znaleźli salki do prób, to z różnych powodów szybko je tracili. Z kolei koncerty, często przychodziło im grać w obskurnych miejscach, którym daleko było do atmosfery proponowanej muzyki. W końcu, gdy ich sytuacja się przyzwoicie ustabilizowała, w 1988 roku nagrali znakomitą płytę "Land Of The Damned" - z mocnymi wpływami elektronicznej mrocznej fali, takiej w stylu holenderskich Clan Of Xymox. Płyta nie odniosła żadnego poważnego sukcesu, stając się jedynie wraz z upływem lat łakomym kąskiem dla fanów gatunku. Wydany trzy lata później album "Dans L'oeil De La Tempete" spotkał podobny los. Wkrótce grupa przestała istnieć na długie lata - do teraz. Przy okazji, z kwartetu przeobrażając się w braterski duet: Jean-Pierre Mercier (śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe, programowanie) oraz Michel Mercier (bas, instrumenty klawiszowe, gitara, programowanie).
Najnowszy "III" mocno trzyma się estetyki elektroniczno-pop/rock-gotyckiej rodem lat 80-tych, nawiązując nie tylko do samych Clan Of Xymox, ale i ocierając się z lekka o twórczość wczesnych Ultravox, samego Johna Foxxa także, Gary'ego Numana, niektórych poczynań New Order, bądź nawet Depeche Mode - z okresu "Black Celebration" czy "Music For The Masses". Zresztą, nie o porównania w całej tej sprawie się rozchodzi, a o piękną płytę, którą zapewne łykną bez popitki wszelkiej maści fani archeo-elektroniki i zmysłowego rock-gotyckiego grania , spod znaku The Church, Gene Loves Jezebel, Fields Of The Nephilim, itp....
Trzeci longplay Garści Przebiśniegów, może nawet posłużyć jako przyjemne tło dla unoszących się oparów starych zamkowych ruin, do których chętnie lgną coroczne pielgrzymki Gothów, jak choćby w naszym Bolkowie.
Całość została przyrządzona finezyjnie i z wielkim smakiem, a i z całą masą subtelnych zapamiętywalnych melodii. Kanadyjczycy grają gothic/dark wave ze swobodą i lekkością list przebojów - gdyby tylko ktoś zapragnął ich tam wprowadzić. Proszę posłuchać choćby "Dead City", "The Man I Show The World", "Forever It Goes", "Everything Is Number", bądź ponad 7-minutowych "Wreckage" oraz finałowego "It Can Only Mean One Thing" - z gościnnie śpiewającą Pascal Mercier - wokalistką i pianistką mało znanej grupy Matematique.
Jeśli komuś będzie mało, niech koniecznie poszuka suplementu w postaci ściśle limitowanego maxi singla "Better Later Than Never". W bardzo pięknym nagraniu tytułowym (przeróbka kompozycji Colina Newmana - gitarzysty punkowej grupy Wire), ponownie usłyszymy obok Jean-Pierre'a Merciera, Pascal Mercier. Z tym, że proszę sobie podarować zremiksowane tortury uplasowane jako dodatek na samiutkim końcu tego króciutkiego wydawnictwa. Równie sporo radości dostarczy cały środek tej płytki, spleciony z dwóch zgrabnych kompozycji: "Amatteur Of Time" oraz "Leave On All The Lights".
Dobrze, że powrócili. Oby na dłużej.


Andrzej Masłowski


Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań)  - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00