czwartek, 8 października 2015

weź, bo....

Czy wiecie Państwo, że Blog Nawiedzonego właśnie obchodzi okrągłą rocznicę? Zwrócił mi na to uwagę nasz stały Czytelnik, przysyłając wczoraj takiego oto sms-a: "Najserdeczniejsze życzenia z okazji 5-tych urodzin ....". Bardzo dziękuję! Szybko przeleciało, prawda?. A już za chwilę kolejna rocznica - i jeszcze bardziej okrągła.
Najlepszym prezentem byłaby dzisiejsza wygrana ze Szkotami i porażka Irlandii z Niemcami. Bo w przeciwnym razie trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość do niedzieli. Niestety - do niedzieli wieczora. Nie wiem, co tej UEFA'ie odbiło, żeby mecze eliminacyjne planować na niedziele. W dodatku na tak późną porę, by kolidowało nam z Nawiedzonym Studio. Dlatego pierwsza godzina audycji na straty. Trudno ją prowadzić w takiej sytuacji.
W najbliższą sobotę pojawię się na moment w Merkurym u Mariusza Kwaśniewskiego - w jego "Radio Yesterday". Pogaworzymy sobie o Electric Light Orchestra, tym bardziej, że 13 listopada ukaże się najnowsza płyta grupy, firmowana jako Jeff Lynne's ELO. Nareszcie!
Mam zamiar cieszyć się dobrą jesienią w muzyce, a nie jak w ub.roku wylądować w szpitalu.
Wczoraj uciąłem pogawędkę z pewnym sporo młodszym jegomościem o heavy metalu. Okazało się, że to, co dla mnie jest łojeniem, dla niego to tylko gilgoczące piórka. No cóż... ja jestem z melodyjnego pokolenia, takiego od rytmu, refrenów, solidnych sekcji rytmicznych, wyrazistych pracy bębnów, i tak dalej.... Nie lubię krztuszenia się, wymiotów, braku rytmu, a już tym bardziej braku melodii, innymi słowy - napieprzania dla napieprzania. Dlatego dla mnie metalem są klasyczni Judas Priest, starzy Scorpions, szwajcarscy Krokus, najlepsi na świecie Iron Maiden, wczesna Metallica, mocarze z Manowar, całościowi Saxon i wszelacy im pokrewni. A jeśli dla kogoś to zważone mleko, trudno. Nie mam zamiaru z nikim walczyć, bo i tak wiem, co najlepsze.
Na koniec mała poniższa "nutka":
Była sobie niegdyś taka fajna grupa PAPER LACE, która m.in. wylansowała przebój "The Night Chicago Died" (największy zresztą!, o Al Capone), no i tam mamy w tekście jakże trafne do niedawnego wystąpienia p.Antoniego dla amerykańskiej Polonii spostrzeżenie:
"... bracie, jaka ta noc i walka, były prawdziwe...." , i dalej "....to noc, w którą umarło Chicago".
Niebawem sprawdzian nas wszystkich, postąpmy mądrze....







Andrzej Masłowski