wtorek, 26 stycznia 2016

MYSTERY - "Delusion Rain" - (2015) -





MYSTERY
"Delusion Rain"
(UNICORN DIGITAL)

*****




Gdyby ktoś się martwił uspokoję, wielki artystyczny rock ma się dobrze i wciąż daje o sobie znać. W ubiegłym roku wspaniałe płyty wydali Steven Wilson, Jon Anderson do spółki z Jeanem Luc Pontym, a i także nasi Riverside. Do tego w Poznaniu legendarni Camel przypomnieli o sobie genialnym występem, a przecież już "za chwilę" najnowsze dzieło oddadzą w nasze ręce zawsze znakomici Marillion. To tylko kilka przykładów z bogatego worka dobrodziejstw. Przykładów dotyczących wykonawców mających w Polsce mocną pozycję, a ile wspaniałej muzyki kryje się pod niewiele mówiącymi szyldami, to tylko proszę sobie wyobrazić.
Mystery są kanadyjską formacją, nagrywającą już od lat dziewięćdziesiątych. Jej poczynaniom bardzo wnikliwie przyglądam się już od mniej więcej dobrej dekady. Warto tu zaznaczyć, iż poprzednie trzy albumy grupa zrealizowała ze świetnym wokalistą Benoit Davidem. Były to bardzo ambitne prog-rockowe dzieła, posiadające wszelkie i zarazem najlepsze cechy dla tego typu grania. Trudno wyobrazić sobie miłośnika twórczości spod znaku Marillion, Camel, Yes czy Genesis, który przeszedłby z obojętnością wobec zespołu dowodzonego przez Michela St-Pere'a - gitarzysty, instrumentalisty klawiszowego, kompozytora i producenta tej jakże pięknej formacji. On i jego koledzy uprawiają od lat finezyjnego, a przy tym bardzo uczuciowego rocka - zwanego powszechnie rockiem progresywnym. Tyle, że w jego najdelikatniejszej odmianie. Barwnej, melancholijnej i subtelnej. Z niezliczoną ilością pięknych klawiszowych motywów i zapierających dech gitarowych zagrywek, solówek... I jeszcze z jednym bardzo ważnym instrumentem - w postaci głosu Jeana Pegeau - najnowszego i jakże przy tym udanego nabytku. Pegeau zastąpił wieloletniego Benoita Davida, któremu całkowicie głos odmówił posłuszeństwa, przez co muzyk był zmuszony rozstać się z zespołowymi kolegami. A jeszcze nie tak dawno temu Benoit David jawił się mocnym punktem Mystery, godząc przy tym równoczesne obowiązki pierwszego głosu w legendarnej grupie Yes, gdzie przypadł mu zaszczyt zastąpienia niezastąpionego wydawać by się mogło Jona Andersona.
Nowy nabytek, nowe siły, nowy przypływ energii, i oto efekt - najlepsza płyta w dziejach Mystery. I kto by przypuszczał, że ta dotąd bardzo dobra grupa, może być jeszcze lepsza. A jednak.
Nie pamiętam dotąd tak malowniczo grającego Michela St-Pere'a. To samo dotyczy wszystkich pozostałych instrumentalistów, ze szczególnym naciskiem na wszechstronnego i niemal kipiącego pozytywną energią klawiszowca Benoita Dupuisa. Jego wysmakowana gra nosi w sobie wiele stylowej elegancji Marka Kelly'ego z Marillion. Natomiast zatrzymując się jeszcze na moment przy gitarzyście St-Pere'rze, odnoszę wrażenie, że muzyk ten w przeszłości dawał nam ledwie cząstkę własnych niebywałych umiejętności. Na "Delusion Rain" pokazał całą swą maestrię, której mogą z dumą przyglądać się jego mentorzy, w osobach: Steve'a Rothery'ego, Davida Gilmoura, bądź Andy'ego Latimera.
Trudno wyróżnić cokolwiek z tej nad wyraz udanej całości, lecz jeśli już bym musiał, to najwięcej mrówek przebiegło mi po plecach za sprawą finałowego "A Song For You" ("... kiedy pisałem tę piosenkę myślałem tylko o Tobie - z całego serca"). Tej kompozycji mogliby grupie pozazdrościć sami Clive Nolan i Nick Barrett - z królewskiego Pendragon. Sądzę, iż ta mogłaby stanowić za niezwykłą ozdobą dla ich najbardziej romantycznych płyt z okresu "The World" lub "The Window Of Life".
Niemal identyczne potrząsnęło mną za sprawą "If You See Her" (....gdy ją spotkasz, powiedz jej o miłości, na którą zasługuje, oraz o pięknie tego świata...."). To o połowę krótsze nagranie od tamtej dwunastominutowej perły, a także paraliżuje. Ach, gdyby ludzie słuchali tylko takiej muzyki, świat zapewne byłby wyzbyty przemocy i wojen.
Nie znajdziemy na "Delusion Rain" nawet jednej chybionej nuty, czy straconej z życia chwili. Tę płytę można jedynie pokochać, z każdym kolejnym posłuchaniem coraz mocniej.


P.S. Okładkę zaprojektował polski grafik Leszek Bujnowski, który już z grupą współpracował w przeszłości. Ponadto wspomniany artysta odpowiedzialny jest również za efektowny projekt do ostatniego studyjnego dzieła grupy Threshold "For The Journey".





Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00



"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"