poniedziałek, 28 marca 2016

ZJEDNOCZONE SIŁY NATURY "MECH" - "Zjednoczone Siły Natury Mech" - (2016) -







ZJEDNOCZONE SIŁY NATURY "MECH"
"Zjednoczone Siły Natury Mech"
(GAD RECORDS)
***



Pamiętam opowieści i legendy o niesamowitych koncertach Zjednoczonych Sił Natury "Mech". Były niemal tak mistyczne, jak o innej naszej niespełnionej i niedocenionej nadziei - Ogrodzie Wyobraźni.
ZSN Mech obrośli legendą, zanim zdołali tak naprawdę zaprezentować się szerszej publiczności. Pamiętam także, jak wyczekiwano ich płytowego debiutu. I gdy już pomału tracono nadzieje, raptem w 1983 roku ukazały się od razu dwa albumy:"Bluffmania" i "Tasmania". W dodatku wydane przez różne wytwórnie. Oba ucieszyły, choć nie były do końca tym, czego tak naprawdę spodziewali się fani nurtu Muzyki Młodej Generacji (z tegoż wyrastali m.in: Krzak, Exodus, Republika, Kombi,....). Mech na koncertach podobno prezentowali się niezwykle. Klasowo uprawiali prog rocka, czerpiąc pełnymi garściami od mistrzów gatunku, natomiast oba longplaye Pronitu i Poltonu okazały się jedynie zbiorem bardziej lub mniej wyszukanych rockowych piosenek. Gdzieniegdzie tylko ujawniających dawniejsze fascynacje. Grupa wkrótce przestała istnieć, pozwalając o sobie na długo zapomnieć, a kiedy odrodziła się już w czasach współczesnych, zaproponowała inne, mocniejsze oblicze. Tak więc....
Dobrze zatem się stało, że znalazła się na dzisiejszym rynku odważna firma, która postanowiła spróbować odnaleźć i zarazem dotrzeć do dawnych fanów Mechu, a i jeszcze postarać się na tym jakoś zarobić. Koniec końców, rock progresywny w naszym kraju nadal czuje się dobrze, ponadto myślę, iż nie zabraknie wszelakich historyków, pasjonatów, archiwistów, dla których ta płyta będzie mieć wartość samą w sobie.
ZSN Mech, byli tworem ambitnym, często jednak troszkę na wyrost przedstawianym jako wysokiej klasy epigoni Genesis, PFM, Yes, Camel, Fruupp, Eloy, itp zespołów.
Wydana właśnie płyta kompaktowa mocno obnaża jedynie przeciętne możliwości kompozytorskie Macieja Januszko i jego kolegów, pośród których w tamtym okresie (lata 1979-1980) grał nawet Andrzej Nowicki - późniejszy basista Perfectu.
W przeróżnych archiwach znaleziono jednak (przynajmniej) niektóre taśmy, dzięki czemu możemy wielu dawnych zaległości posłuchać. Niestety nie przetrwało wszystko, a to, czemu się ocaleć udało, nie zawsze zaspokoiło oczekiwania. Dla przykładu; "Romantic Blues" trzeba było zgrywać z kopii winylowego singla, choć podobno nigdy wcześniej nieodtwarzanego. No, ale przynajmniej jest, gorzej ze świadomością, iż niektórych kompozycji nie posłuchamy nigdy. Poza tym, jakość wszystkich kompozycji jawi się nieco sinusoidalnie, choć suma sumarum nieźle.
Co zatem otrzymujemy? Łącznie osiem nagrań, zarejestrowanych w 1980 roku, za wyjątkiem jednego problematycznego, mianowicie koncertowej wersji "Atlantis Suite", którą zlokalizowano jako występ z warszawskiego klubu "Riviera-Remont, jednak rok nagrania oszacowano na ok. 1979/1980.
W tamtym czasie na świat przyszły: cudowny album Genesis "Duke", krytykowana, ale jakże fajna płyta Yes "Drama", sporo odmienieni i nowocześni Jethro Tull za sprawą "A", jak zawsze najwyższych lotów The Alan Parsons Project "The Turn Of A Friendly Card" (z kapitalną tytułową suitą), ale i u nas SBB wydali znakomite "Memento z Banalnym Tryptykiem". Proszę choćby posłuchać ostatnich kilku minut strony B - rewelacja! Dla większości tzw."znawców" rocka progresywnego, były to dzieła dużo mniejszego kalibru w stosunku do swych starszych braci, a jednak po upływie lat te bronią się coraz mocniej. Natomiast twórczość ZSN Mech brzmi jedynie ciekawie i na swój sposób uroczo. Prawie tak samo, jak równocześnie istniejący wówczas Exodus. Tyle, że grupa Pawła Biruli i braci Puczyńskich, prezentowała się ciekawiej, a czasem wręcz fascynująco pod względem repertuarowym. Co do brzmienia, to Mech z Exodusem szli po równi.
Entuzjastom szeroko pojętego art rocka na pewno warto polecić całą tę płytę. Obronią się na niej ciekawe kompozycje: "Guliwer", "Dialog z Niższych Sfer", "Antidotum", jak i wspomniana już mini suita "Atlantis Suite" (tutaj zarówno w wersji studyjnej jak i koncertowej).
Bardzo dobrze, że wydawca albumu nie zakończył tej ciekawej podróży ku przeszłości nazbyt szybko i dołożył jeszcze zapis ze świetnego Tonpressowskiego singla "Ogród Snów"/"Romantic Blues". Dla mnie najwspanialszego fragmentu tego mocno historycznego już dziś wydawnictwa. Być może najmniej unikatowego, lecz na pewno najbardziej barwnego muzycznie. Można tylko żałować, że grupa nie poszła właśnie w takim kierunku. Zapewne miałaby szansę stać się jedną z najciekawszych na naszym skromnym i siermiężnym art rockowym rynku.





Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00



"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"