poniedziałek, 16 maja 2016

urok

Niewiarygodnie szybko przeleciały wczorajsze cztery godziny. Starczyło czasu na wyciąg z ledwie siedemnastu płyt. To niewiele, zazwyczaj dwadzieścia to takie minimum. Hmmm.... W ogóle miało być ostrzej, ale chyba podziałał na mnie urok mojej Szanownej realizatorki. Mocno złagodniałem i poszedłem w tak zwany nastrój. Chyba dobrze, nawet jakieś pochwały były. Proszę się nie przyzwyczajać, w najbliższą niedzielę przepędzę myszy spod mioteł.
Narobiłem kilku facebookowiczom i bloggerom apetytu najnowszymi Big Cyc. Byli rozczarowani brakiem choćby jednego kawałka. Nie pasowało do klimatu. Na taką muzykę (choć na swój sposób przecież zarąbistą!) troszkę szkoda mi "nawiedzonego" czasu. Tego typu rzeczy fajnie grałoby się jakimś przyjemnym radosnym popołudniem. Dobrze by kopały - przede wszystkim tych, co trzeba. Poza tym, gdzie grać Dżej Dżeja i Skibę, jak nie w Aferze. Przecież żadna rządowa stacja tego nie wyemituje, bo od razu wylot z roboty. Prawdę mówiąc za takie "Płoną opony" lub "Antoni wzywa do broni", niewielu byłoby pewnymi własnego tyłka. Ja także już raz byłem zawieszony, więc teraz raczej czekałoby wygnanie. Tchórzem nie jestem, ale szkoda kolejnych niedziel.
W tygodniu napiszę o kilku płytach. Kilka tekstów mam także przygotowanych, trzeba tylko powklejać zdjęcia, ramki, wklejki, itp....
Wiosna na chwilę zrobiła sobie wolne, ale kwiatów i liści nie brakuje. Jest tego istny wysyp. Kocham ten czas. Mógłby tak trwać i trwać. Ludzie też bywają pogodniejsi. Za to moja Zuleczka wszystko dookoła obszczekuje, a później przychodzi, by ją jeszcze za to pochwalić, głaskać, pieścić. Sporo piesków na moim osiedlu, z dominacją samiczek, a moja Zuleczka zazdrosna, gdy głaszczę obce futrzaki. Złości się i wyzywa koleżanki, że jak to, to jest mój pan i wara od niego.
Piosenka na dziś: Barclay James Harvest "Stand Up". Żywa, niemal radosna. Niecodzienne o tyle, że
replika plakatu reklamującego album "Welcome To The Show"
wykonuje ją przecież zespół znany raczej z melancholijnego rocka. Do tej pory była to rzecz trudno uchwytna, no chyba, że ktoś był szczęściarzem i posiadł w odpowiednim czasie maxi singla (wydanego w maju 1992 roku). Ja nie miałem - teraz nareszcie tak. To dodatek do najnowszej edycji cudownej płyty "Welcome To The Show". Po dwunastu podstawowych utworach następują jeszcze dodatkowo te czarujące cztery minuty. Jakże odmienne w klimacie od piosenek ją poprzedzających. Trzeba posłuchać. Zagram ją Państwu w najbliższą niedzielę. Nie szukajcie po internecie, nie warto, posłuchamy w dobrym stereo. Najbardziej zachęcam do posłuchania całego albumiku. Zresztą wszystkich nagrań tego nietuzinkowego zespołu.
Przeczytałem właśnie, że Polskie Radio zawiesiło Tomasza Zimocha. Tylko dlatego, że ostatnio wypowiedział co myśli. A że kontekst antyrządowy, to masz ci bracie. Co ta szczujnia pisowsko-rządowa wyprawia. Proszę Państwa, doszliśmy do granic absurdu. Pomału nie wolno swobodnie mówić, wyrażać myśli.... To jest szantaż i zaszczucie ze strony rządzącej dyktatury. Jak to dobrze, że mnie to jeszcze nie dotyczy, bo co chwilę musiałbym zmieniać pracodawcę. I pomyśleć, że niektórym obywatelom mojego kraju podoba się taki stan rzeczy. Koszmar! A ja myślałem, że kochamy wolność i głupocie mówimy NIE. Co trzeba mieć w głowie, by tego nie dostrzegać, a co gorsza - jeszcze temu sprzyjać. Posłużę się jedną z piosenek Paula Rodgersa "Freedom" - "...mam tylko swoją wolność, i żar, który się tli, i który nigdy nie umrze....". Warto się tego trzymać. Dobro sercem przygarniać, skurwysyństwo won!






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"