niedziela, 18 września 2016

MESH - "Looking Skyward" - (2016) -






MESH
"Looking Skyward"
(DEPENDENT)
***1/2




Lubię Mesh, i zupełnie nie przeszkadza mi, że od lat grają podobnie. Niespecjalnie nawet modyfikując brzmienie. Bo i po co? - skoro to jest dobre - i sprawdzone. Nie należę jednak do zaprzysiężonych fanów fajnie śpiewającego Marka Hockingsa, jego keyboardowego kolegi Richarda Silverthorna, jak i w tym przypadku również kilku muzyków sesyjnych. W tej kwestii ustępuję miłośnikom Depeche Mode, Camouflage, De/Vision, i jeszcze kilku innych syntezatorowo-popowych wykonawców. Tamci zawsze stoją murem za własnymi idolami - od początku do końca. Nie odpuszczając żadnego koncertu, nowej płyty, nawet maxi singla, czy choćby jednego remiksu. Pozwalam sobie jednak na cieszenie się fajną muzyką, jaką Mesh za sprawą komputerów i syntezatorów przelewają na pięciolinie.
Gdyby ktoś czasem dopiero teraz zapragnął rozpocząć przygodę z naszymi bohaterami, to równie dobrze może to właśnie uczynić od tej świeżo co wydanej płyty, ale i od każdej wcześniejszej. Mesh z reguły trzymają wysoki poziom i nie zawodzą. Jedynie przywiązanie do ładniejszych, bądź jeszcze ładniejszych piosenek może tu odgrywać znaczącą rolę. A to już kwestią indywidualnego podejścia, czego znajdziemy więcej na którymkolwiek z dotychczasowych wydawnictw. Dla mnie wzorem stoi poczciwy staruszek "The Point At Which It Falls Apart" z 1999 roku. Być może dlatego, iż to właśnie od niego w tamtych latach poznawałem muzykę Brytyjczyków. A może to właśnie z niego posypała się szczególnie dotkliwa lawina ślicznych melodii. Spokojnie spokojnie, na wydanym przed chwilą "Looking Skyward" też ich nie brakuje. Spośród trzynastu kompozycji, każdy znajdzie coś dla siebie. Jestem przekonany.
Podoba mi się u Mesh różnorodność. Muzycy wciąż poszukują. Starają się nie grać pod jedną nutę, na jedno kopyto... To ważne, dzięki temu słuchacz ma ochotę do tej muzyki powracać. Odkrywać kolejne lądy, chwytać emocje. Jedynie ja sam, i nic na to nie poradzę, najbardziej czuję Mesh, gdy grają powabnie, lekko, melodyjnie. Gdy porywają do tańca.
Na "Looking Skyward" znalazłem kilka piosenek, od których nie sposób się uwolnić. Jak otwierający całość, przyodziany zabójczo fajnym refrenem "My Protector", bądź nieco żywszy "The Last One Standing" - to dopiero hit! Ciało wpada w niekontrolowany trans. Wyobrażam sobie, co musi wywoływać ten kawałek podczas koncertów. Ale to nie wszystko, bo oto kolejny klejnot i szlagier w jednym - nastrojowy "Before This World Ends". Kolejna autentycznie piękna melodia. Poruszająca. Zupełnie jakby niosąca przesłanie ze swego tytułu: "zanim nastąpi tego świata kres".
Jednak najładniejszą piosenką w zestawie wydaje się galopujący "The Fixer" (to w nim padają tytułowe słowa "looking skyward"). Niczym z klasycznych dyskotek, zupełnie jak z epoki 80's. Zresztą Mesh w ogóle bardzo wydają się pod lata 80-te - że tak to ujmę. Gdyby nie mocno nowoczesne brzmienie keyboardów, można by tych piosenek słuchać pod etykietą "classic".
Już choćby tylko dla tych kilku fragmentów trzeba posłuchać tej płyty, a dla wszystkich pozostałych przynajmniej warto.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"