piątek, 14 października 2016

KANSAS - "The Prelude Implicit" - (2016) -






KANSAS
"The Prelude Implicit"
(InsideOutMusic)
***



Trudno uwierzyć, ale od poprzedniego studyjnego albumu "Somewhere To Elsewhere" upłynęło długich szesnaście lat. Na niedawnej trasie koncertowej z grupą pożegnał się Steve Walsh - dotychczasowy wokalny przywódca, a i instrumentalista klawiszowy. Będący w Kansas w zasadzie od zawsze, tylko z niewielką przerwą w latach osiemdziesiątych, gdzie w jego fotel wbił się John Elefante. Zresztą to jemu właśnie pozostali muzycy zaproponowali niedawno wejście w miejsce Walsha, a że ten zbytnio się wahał, to pałeczkę po Walshu przejął nieznany dotąd Ronnie Platt - nie zastanawiając się przez moment.
Pierwszy podskoczyłem na wieść o nowej płycie Kansas, a teraz słucham jej i słucham, próbując znaleźć cokolwiek. Co poruszy, potrząśnie, zauroczy. Płyta kręci się od kilku tygodni, zmieniając cyferki na liczniku odtwarzacza kompaktowego, tylko ja jakiś nieczuły.
Przemiennie do głosu dochodzą skrzypce, gitara, niezły, naprawdę niezły głos Platta - i nic. Próbuję, gdy świeci słońce, gdy leje deszcz... Być może oczekiwałem cudów, ale ja tylko pomyślałem o czymś, co mną przyjemnie zawiruje, jak niegdyś: "Magnum Opus", "The Wall", "Carry On Wayward Son", "Song For America", "Closet Chronicles" czy "Icarus" - a tutaj tego typu smakołyków brak. A przecież miłośnicy Kansas mają na półkach płyty "Leftoverture", "Point Of Know Return", "Song For America" czy "Monolith" i pragną czegoś równie porywającego. Sądzę, że nowej płycie Kansas nie pomogliby nawet Steve Walsh czy Kerry Livgren, których nie ma w obecnym składzie.
Na "The Prelude Implicit" otrzymujemy trzy wyróżniające się kompozycje: "With This Heart", "Refugee" oraz "Section 60". Jednak i one niekoniecznie na najlepszych albumach Kansas świeciłyby pełnym blaskiem. No, może za wyjątkiem naprawdę poruszającej ballady "Refugee". Ta przykuwająca uwagę pieśń snuje opowieść o smutnym losie uchodźców ("...w całym tym świecie jesteś osamotniony, poszukujesz wolności, a do tego droga daleka /..../ strach wiecznie puka do twych drzwi /.../ przychodzi czas, gdy zostawiasz rodzinę, uciekasz...). No i te skrzypce w objęciach Davida Ragsdale'a - naprawdę śliczne. Nie sądzę jednak, by dostąpiły zaszczytu zrównania z pamiętnymi w kultowym "Dust In The Wind", choć muzykom zapewne to się marzyło.
Kilka ciepłych słów można powiedzieć o otwierającej całość pół balladzie, o wszystko mówiącym tytule "With This Heart". Pełna uroku, zgrabna i niemal radiowa kompozycja. Tyle i aż tyle. Chyba jednak o wiele korzystniej wypadł 4-minutowy instrumentalny finał "Section 60". Obok wspomnianego "Refugee" zdecydowanie najładniejsza albumowa chwila. Skrzypce dosłownie śpiewają, a jeszcze całkowity nastrój potęguje dostojny finał w postaci delikatnego marszowego bicia bębnów.
Sprawę przeciętnego wizerunku płyty podciągają dwa dodatki: "Home On The Range" oraz "Oh Shenandoah" - dołożone do limitowanej edycji, co przy ledwie trzech wyróżnionych nagraniach z podstawowego setu, daje nawet niezłą średnią. Pierwszy jest przeróbką XIX-wiecznej ballady, którą uznaje się jako hymn Stanu Kansas. Drugi, to instrumentalny utwór tradycyjny. Proszę koniecznie nie zaprzepaścić tych kompozycji i sięgnąć po bogatszą 12-utworową wersję albumu. Dzięki temu płyta trochę zyskuje.
Reasumując, teoretycznie nie ma się do czego przyczepić, gdyby nie fakt, że "The Prelude Implicit" jest po prostu nudne. 
Życzę wielu wrażeń, jeśli tylko uda się ich tyle zebrać.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"