niedziela, 13 listopada 2016

by nastał mrok

Po ostatnim tekście poświęconym Leonardowi Cohenowi, trudno było niektórym osobom pojąć, jak mógłbym nie posłuchać Jego najnowszej płyty. Prawdę powiedziawszy, sam miałem z tym nie lada problem. Słuchając starszych i jeszcze starszych nagrań zastanawiałem się, co skrywa w sobie muzyczny testament Mistrza. Rozmyślając przy tym nad uczuciami mojej Siostry, a jego oddanej sympatyczki, która niestety w ostatnich dniach tajemniczo zamilkła.
Głupio byłoby przyjść do Nawiedzonego Studia bez "You Want It Darker". Jaką miałbym wiarygodność. Jak tu powiedzieć, ile ten facet dla mnie znaczy(ł), a ile dla mojej Siostry Eli. Kto by uwierzył, skoro ja sam przez chwilę w siebie zwątpiłem.
W sobotni poranek postanowiłem odwiedzić podupadający na dobrym guście pestkowy Saturn. Mimo tego jeszcze kilka dni temu widziałem w nim kilka spokojnie leżakujących sztuk tej płyty. Nie ostała się żadna. Całość się rozeszła, zanim wiadomość o śmierci Artysty obiegła świat. Kierownik działu mimo wszystko nie zadbał, by domówić kolejną porcję kompaktów. Tym bardziej, że ponoć wszędzie płyta sprzedaje się bardzo dobrze. Widnieje w czołówkach notowań list przebojów całego świata. Nie ma więc prawa zabraknąć. Choćby na moment.
Opuszczając smutne pole bitwy muzycznego działu Saturn, otarłem się jeszcze o jego stanowisko obsługi klienta, na którego ladzie stał niewielkich rozmiarów srebrny głośniczek, z którego wydobywał się jakiś obrzydliwy rap. I choć staram się walczyć z brakiem tolerancji względem drugiego człowieka, to słuchanie takiego gówna budzi we mnie wstręt. Niestety, pod tym względem granice mej tolerancji nadal stoją szczelnie, niczym zakuty rycerski łeb. Pomijam już fakt, że co odwiedzam wspomniany Saturn, to smród rapu zawsze unosi się w powietrzu. Nie powinno zatem dziwić, dlaczego na półkach coraz smutniej, bylejako i tandetnie. Gdzie choćby tylko sam dział z muzyką filmową w znacznym stopniu przegrywa z szyldem "hip hop/rap". Tak Panie Andrzeju z Zielonej Wyspy, Pana by to zabolało szczególniej. Jaki to trzeba posiadać ubytek w mózgowym zalesieniu, by słuchać takiego syfu. Muzyki wyzbytej jakiegokolwiek dobrego smaku, uczuciowości. Na nic zapewnienia, że twórcy tej sieczki nawet bywają wyedukowani, że to, że tamto, że siamto....
Sprawdziłem internetową dostępność na poznańskim podwórku "You Want It Darker". Oczywiście poza złodziejskim cenowo Empikiem, gdzie niekupowanie daje mi wyjątkową satysfakcję, nawet jeśli znam tam kilku fajnych ludzi na stanowiskach sprzedawców. Stanęło na Media Markt w multizatłoczonym King Crossie (a może Krossie? - jakby to miało jakieś znaczenie). Patrzę na mediamarkt.pl - jest. Klik, klik, zatwierdź, potwierdź, jeszcze zaakceptuj regulamin, po czym jeszcze raz zatwierdź - i kupione. Teraz tylko pół godzinki na sms-owe potwierdzenie, czy aby na pewno, bowiem w Saturnie bywa, że niby jest, po czym potrafi zapukać sms: "przepraszamy, ale zamówienie nie może zostać zrealizowane". A więc czekam... i czekam...wreszcie pojawia się wiadomość: "twoje zamówienie nr....czeka w punkcie zamówień internetowych". Ufff, nikt sprzed nosa nie wyprzątnął. Nie lubimy z Żonką tego podziemnego parkingu. Śmierdzi spalinami, że można się udusić. Zostawcie zatem sympatyków niewinnego papierosowego dymku w spokoju. Jeśli musicie pomarudzić na prawdziwy smród, to polecam właśnie tego typu miejsca. Miejsca dla naiwnych - parafrazując słowa jednej z piosenek Jacka Skubikowskiego.
Odebrałem zamówioną płytę, po czym udałem się jeszcze przejrzeć ofertę marketu (najnowszego Cohena też już na półkach nie było!). Dużo lepszą od mojego Saturna. Co mówię z ciężkim sercem, gdyż do niedawna było jeszcze tak dobrze. Z działu nowości wygarnąłem dodatkowo najnowszego Chrisa De Burgha, którego właśnie teraz sobie słucham. Osiem dych, kupa forsy, ale dla ulubionych artystów trza się poświęcać. Nie tylko oczekiwać tego od nich.
Okładka "A Better World" nawiązuje do bestsellerowej "Into The Light". Tej od przeboju "The Lady In Red". Niedawno jej wspólnie posłuchaliśmy, ponieważ w tym roku album obchodził okrągłą trzydziestkę.
O płytach Panów Krzysztofa i Leonarda kilka słów dziś po 22-giej. A może i nawet po 23-ciej, bądź po północy. Zobaczymy jak się ułoży. Bo tyle na dziś pięknej muzyki. Przy czym piękna proszę upatrywać nie tylko w liryce i poezji, ale i metalu czy innym hałasie. Poza rapem!
Piosenka na dziś: na dzisiaj dwie. Pierwszą Leonard Cohen "You Want It Darker". Z jakże wymownymi słowami: "...mój Ty Panie, oto jestem, jestem gotów....(....)....ugaśmy płomień, jeśli chcesz, by nastał mrok...". To tytułowa pieśń do nowego longplaya. I zarazem go otwierająca. Z tekstem rzecz jasna samego Maestro, do muzyki Patricka Leonarda (tego od choćby Madonny czy Rogera Watersa) oraz produkcji Adama Cohena - syna Artysty, który jeśli chodzi o ten aspekt, popracował tu nad całością.
Druga piosenka, to rzecz z najnowszego Chrisa De Burgha. Ballada "All For Love". Cudna. Kogo nie ruszy, niech... - patrz wyżej.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"