niedziela, 6 listopada 2016

WHITE LIES - "Friends" - (2016) -






WHITE LIES 
"Friends"

(BMG)
****3/4


W ostatnim czasie nie stawiałem już na White Lies. Im dalej brnęli w las, tym mniej ciekawie. Po efektownym i uroczym debiucie "To Lose My Life or Lose My Love" późniejsze dwie płyty mocno spuściły z tonu. A jednak warto było zaufać młodzieńcom z londyńskiej dzielnicy Ealing raz jeszcze.
"Friends" przedstawia się dojrzale, choć firmuje ją przecież nadal młody team. Tryskający chęcią i możliwościami. No i co z tego, że mocno zapatrzony w lata osiemdziesiąte (inspirując się dawniejszymi dokonaniami Ultravox, Simple Minds, Echo And The Bunnymen, Joy Division czy nawet The Cars), skoro bywają wiarygodni. Ich gitarowo-klawiszowy rock, podszyty nostalgicznymi nowo-romantycznymi nutami, świetnie reanimuje zastygłe wspomnienia muzyki zatrzymanej w kadrze dobrych trzy dekady temu. Zachęcając przy tym również współczesnego odbiorcę swą tanecznością do ekspansji emocji na klubowych parkietach.
Twórczość White Lies jednak nie wykracza poza granice dobrego smaku, a mroczny śpiew Harry'ego McVeigh tylko dostarcza jeszcze odpowiedniego dostojeństwa. Inna sprawa, że McVeigh potrafi nawet zaśpiewać pod Bryana Ferry'ego. Weźmy na ruszt finałowy "Don't Fall", gdzie jego głos podobnie drży, jak u wokalisty Roxy Music. Zapewne na ten złożony za życia hołd miało znaczenie sprokurowanie dzieła w prywatnym nagraniowym studio Ferry'ego. To jednak nastrojowe trzy i pół minuty, podczas gdy cały album jest dynamicznym, pełnym werwy dziełem. A otwiera go podszyty Ultravox'owymi syntezatorami przebojowy "Take It Out On Me". W następnym "Morning In LA" nie tylko grupa uzyskuje bliskie Billy'emu Currie klawiszowe brzmienie, ale i gitara bywa, że tnie jak w nieśmiertelnym "New Europeans". Podobne akcenty garściami wychodzą w zasadzie z wszystkich zawartych tu piosenek. Jednak proszę jakby uważniej przyłożyć uszu do takich "Swing", "Is My Love Enough?", "Come On", "Hold Back Your Love", "Don't Want To Feel It All", bądź "Summer Didn't Change A Thing". Tak się zarazem składa, że przy okazji wyróżniających się kompozycji - w tym i tak już bardzo udanym zestawie.
Jeśli ktoś zwątpił w White Lies niech koniecznie sięgnie po ten album. Brytyjczycy jeszcze do tej pory nie nagrali czegoś równie ekscytującego.

P.S. Powinno być pięć gwiazdek, ale te od lat zarezerwowane są dla "Vienna"/y Ultravox.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"