wtorek, 7 marca 2017

JUDAS PRIEST - "Turbo 30" - (2017) -








JUDAS PRIEST
"Turbo 30"

(SONY MUSIC)
*****




Reedycja "Turbo 30" została przygotowana z racji 30-lecia albumu "Turbo". Pomimo, iż jej premiera zbiegła się de facto z niemal 31-rocznicą (kwiecień 1986). Czy komuś gdzieś się spieszy? Dżudasi na przestrzeni dziejów już swego dokonali, więc teraz mogą rozpoczynać świętowanie, gdy już dym opadnie (vide Scorpions "When The Smoke Is Going Down").
Ciekawe, który metalowiec po latach się przyzna, jak bardzo psioczył w epoce na "Turbo". Bo chyba tylko ja, jako jeden z nielicznych, stałem murem w jego obronie. Zewsząd tylko skandowano: "zdrada", "hańba", "profanacja metalu" i co nie tylko - za rzekome sprzeniewierzenie metalu dyskotece. Wprowadzenie syntezatorów nie przechodziło gładko przez gardła sympatyków dyskretnego szczęku blach. A przecież wówczas stosowali je niemal wszyscy długowłosi. Taka moda, taki czas. Nawet Iron Maiden wprowadzili instrumenty klawiszowe na płycie "Somewhere In Time", która okazała się preludium dla wydanej dwa lata później fenomenalnej "Seventh Son Of A Seventh Son". I nikt ich za to nie karcił. Jednak Judas Priest oberwało się nieźle. "Turbo" wrzucono za koszulę sympatykom dyskotek, zupełnie jakby ta muzyka przypominała twórczość Fancy'ego, Modern Talking czy F.R.Davida. A przecież "Turbo" to żywiołowa, supermelodyjna i świetnie wyprodukowana płyta. Pełna soczystych riffów, solówek, ale też artystycznej konsekwencji. Śmiem twierdzić, że album w niczym nie ustępuje powszechnie wielbionym "British Steel" czy "Screaming For Vengeance". Chyba, że kogoś rażą stadionowe refreny, w chociażby: "Parental Guidance", "Rock You All Around The World" czy inicjującym całość "Turbo Lover".
Rob Halford po latach zapytany o "Turbo" oznajmił: "każda nasza płyta zawsze brnie własnym życiem, a i smakiem czasów, w których powstała, przez co idealnie się z nimi utożsamia". Sporo w tym racji. Spójrzmy tylko, jak wielu metalowców o wiele bardziej zatraciło się w latach 90-tych, dla modnego wówczas grunge'u (Def Leppard "Slang", Dokken "Dysfunctional" czy Lita Ford "Black"), realizując absolutnie ohydne albumy, których dzisiaj sami się wstydzą. Na tym tle chyba dobrze powspominać niewinne popowe flirty przedstawicieli rocka. Te przynajmniej nie zatraciły werwy, melodii, wirtuozerii i wszelakich innych podstaw.
Wydana niedawno "Turbo 30" zawiera jeszcze obok podstawowej i zremasterowanej wersji regularnej płyty, także dwie dodatkowe z zapisem pełnego show z Kemper Arena w Kansas. Koncert zarejestrowano 22 maja 1986 roku, a więc w miesiąc po ukazaniu się "Turbo". Przy okazji jest on miłym dopełnieniem ubogiej w koncerty zespołowej dyskografii. Choć akurat z tej trasy ukazał się już w 1987 roku dwupłytowy (na winylu) "Priest... Live!" - z zapisem fragmentów występów w Atlancie i Dallas z czerwca 1986 roku.
"Turbo 30" dostarcza nieukrywanej radości. Niech nikt nie próbuje polemizować lub na siłę doszukiwać uchybień. Judas Priest w 1986 roku, pomimo zgrzytów i wewnętrznych nieporozumień, na scenie wycinali równo. Mało tego, zupełnie nie przeszkadzają gdzieniegdzie powplatane syntezatory. Ich nienachalna obecność nawet dodaje pewnego smaku.
Koncert w Kansas ukazał mocne oblicze zespołu, przy okazji też utwierdził w przekonaniu, iż Rob Halford to najlepszy metalowy głos wszech czasów. Publiczność tamtego wieczoru zdaje się też odniosła podobne wrażenie, mając przy tym frajdę przeżyć na żywo ponad połowę materiału ze świeżutkiej "Turbo", plus wielbione "Love Bites", "Breaking The Law", "Hell Bent For Leather", "Victim Of Changes", i jeszcze jeszcze jeszcze...  Łącznie dwadzieścia kompozycji.
Reasumując, repertuar i wykonawstwo ponad recenzenckie złośliwości nieprzychylnych gryzipiórów.
Rzadko ostatnimi czasy zachwycam się płytami koncertowymi, bo i jeszcze rzadziej większość z nich na to zasługuje, a jednak te dwie bonusowe, przy pełnym oddaniu dla podstawowego "Turbo", to coś z gatunku: marzenie.





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"