poniedziałek, 29 maja 2017

TREAT - "The Road More Or Less Traveled" - (2017) -








TREAT
"The Road More Or Less Traveled"
(FRONTIERS RECORDS)
****




Trezzo - maleńka mieścinka nieopodal Mediolanu, to tam od 2014 roku corocznie odbywa się Frontiers Rock Festiwal. Wiosenna impreza konsolidująca i promująca głównie wykonawców hard'n'heavy metalowych oraz melodic rockowych, a zrzeszonych w katalogu włoskiego labelu Frontiers Records. Podczas niedawnej IV edycji A.D. 2017 na gwiazdy poszczególnych wieczorów wybrano Steelheart oraz TNT. Z kolei w roku 2016 najważniejsze karty rozdawali Talisman (gwiazda drugiego dnia), a dnia pierwszego pełnym blaskiem świeciła była sekcja Ronniego Jamesa Dio, grupa Last In Line. I właśnie owego pierwszego dnia, który reprezentowało aż siedmioro wykonawców, wystąpili także szwedzcy i legendarni Treat. Grupa dowodzona przez wokalistę Roberta Ernlunda oraz gitarzystę Andersa Wikströma, tamtego wieczoru zagrała w roli szóstego, czyli pierwszej "przedgwiazdy". Ich grubo ponad godzinny występ został w całości zarejestrowany, co w konsekwencji stało się przyczynkiem do wydania koncertowego albumu "The Road More Or Less Traveled". Przedstawienie wydano nie tylko w formie samego CD, ale także do efektownego digipaku dorzucono jeszcze kompletny zapis wizyjny.
Treat mogą być w obecnych czasach troszkę potraktowani jako zapomniana grupa, która już najlepsze ma za sobą - lecz proszę tak nawet nie myśleć. Fakt, najsłynniejsze pierwsze cztery albumy ukazały się w odległej drugiej połowie dekady 80's, poza tym nie wszędzie glam/hair metal zdobył należytą popularność, co także niestety dotyczy naszego rodzimego podwórka. Ale Włosi w Trezzo bawili się świetnie. U nich radosne hard'n'heavy nadal ma się dobrze, co widać i słychać.
Według mnie Last In Line, poza skupiającymi w zespołowych szeregach zasłużonymi nazwiskami, wcale repertuarowo nie błysnęli. Szczególnie ten fakt obnażyła ich niedawna debiutancka płyta, więc nie rozumiem, dlaczego Treat musieli im odkurzać dywany i przeczyścić głośniki. Od marketingu w show businessie są jednak tęższe głowy, zatem rozstawienie bandów tamtego dnia przyjmuję z pokorą.
Na scenie żadnych niesamowitości. Nie było zapierających dech wizualizacji czy jakiegoś kosmicznego oświetlenia, co w konsekwencji wydanego albumu sprawia, że DVD można sobie nastawić na góra kwadrans, popatrzeć na obecne buźki Treatów, po czym polecam wyłączyć obraz i skupić się już tylko na samych melodiach. Bo oto otrzymujemy niemal same hity. Być może nie wszystkie, bo i trudno ponad trzydziestoletni dorobek poupychać w circa 70 minutach, niemniej muzycy z dużym polotem, entuzjazmem i wciąż wielkimi umiejętnościami przedstawili ciekawie zmontowaną setlistę. Zarówno z nowszych
albumów, jak z ostatniego "Ghost Of Graceland" (aż 5 kompozycji, w tym tytułowa otwierająca występ) czy z kapitalnego i o sześć lat wcześniejszego "Coup De Grace" (numery "Papertiger", "We Own The Night", "Roar" czy "Skies Of Magnolia"). Moim zdaniem płyta "Coup De Grace" jest równie wspaniała, co najwcześniejsze "Scratch And Bite" (1985), "The Pleasure Principle" (1986) oraz następna "Dreamhunter" (1987). Szkoda tylko, że z owych trzech otrzymaliśmy zaledwie dwie kompozycje. Tj: zagrany na bis "World Of Promises" oraz pomału kończący podstawowy set, a tak przy okazji mój absolutny #1 tej cudownej grupy, jakim stoi piosenka "Get You On The Run". Niegdyś potrafiłem jej słuchać tygodniami po kilka razy dziennie - i nic mi nie jest. 
To taki koncert, na jakim bardzo pragnąłbym się znaleźć, a na jaki w Polsce nie ukrywajmy, nie mam co liczyć. Bo skoro do tej pory szwedzcy Treat u nas nie zaistnieli, to... Zazdroszczę Włochom, że mogą na żywo każdego roku podziwiać tuzów, w rodzaju Treat, ale też i takich Talisman, Revolution Saints, Graham Bonnet Band, FM, House Of Lords czy Harem Scarem, jak też wielu ich sporo młodszych spadkobierców, że choćby nadmienię tylko tegorocznych Crazy Lixx, Cruzh, bądź Palace.
"The Road More Or Less Traveled" nie postoi spokojnie na Państwa płytowej półce, tego chce się słuchać i słuchać. A jeśli kogoś wierci i świerzbi oglądanie muzyki, może sobie słuchając dodatkowo zarzucić okiem na sędziwych panów, którzy pomimo upływu lat i panujących mód wymiatają, że aż chce się żyć.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",

w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"