niedziela, 16 lipca 2017

BEACH HOUSE - "B-Sides And Rarities" - (2017) -








BEACH HOUSE
"B-Sides And Rarities"
(BELLA UNION)
****




Tytuł "B-Sides And Rarities" w zasadzie wyjaśnia wszystko. Ale nie byłoby tej płyty, gdyby niedawno Victoria Legrand i Alex Scally zdali sobie sprawę, jak wiele zrealizowali piosenek, na które zabrakło miejsca na regularnych albumach. Dla uatrakcyjnienia płytowego pomysłu należało tylko dokomponować premierową przynętę, i gotowe. Tych przynęt, to nawet dwie: "Chariot" oraz "Baseball Diamond". Obie udane, choć "Chariot" rzeczywiście klasa światowa. Ostatnie dwa, tylko niestety w miarę niezłe albumy: "Thank Your Lucky Stars" oraz "Depression Cherry", upomniałyby się o coś takiego. Tak się składa, że leniwa melodia "Chariot" z zachętą otwiera całość. Rozmarzony Alex błogo uderza po gitarowych strunach, co powoduje, iż subtelny klawiszowy podkład Victorii wydaje się przy tym ledwie dostrzegalny. Piękna rzecz. Już tylko dla niej warto sięgnąć po ten album. A przecież na tej piosence cała zabawa się nie kończy. Wiele tu skarbów, ciekawostek... Nawet jeśli czasem artystycznie mniej udanych, jak "Rain In Numbers". Na tegoż usprawiedliwienie niech stanie fakt, iż jest to kompozycja z 2005 roku, gdy Beach House nie mieli na koncie jeszcze debiutanckiego albumu. Jednak każdy, kto polubił rozmarzoną siłę piosenek Amerykanów, która wydaje się kosmiczna przy obecnym pojmowaniu muzyki pop, nie powinien przejść wobec tej muzyki obojętnie. Niby nic w niej niezwykłego, a jednak oszczędność środków, rytmiczna prostota i swoista ubogość formy, dają przewrotnie przeuroczy efekt finalny. Okazuje się także, że Beach House posiadają ogromny potencjał, skoro nawet na bisajdach czy innych odrzutach, jawią się imponująco. Weźmy taki "Equal Mind" - odrzut z sesji do fantastycznej płyty "Bloom". Proszę sobie wyobrazić, że tylko dlatego zabrakło dla niego miejsca na albumie, ponieważ Victoria i Alex doszli do wniosku, że byłaby to kolejna piosenka w podobnym rytmie, która według nich tylko by zaszkodziła albumowemu wizerunkowi. Że co? Jak można tak pomyśleć. Jeśli taki stres ogarnia młodych twórców, to aż strach, ile wartościowych nut ląduje na śmietniku, ewentualnie w szufladzie długowiecznego zapomnienia. "Equal Mind" powinien znaleźć miejsce na "Bloom". Tylko kryminalnie złe gusta mogłyby nie dostrzec wdzięku tak bezlitośnie pięknego numeru. Albo proszę, przechylmy szalę zainteresowań na piąty w zestawie "White Moon" - w tzw. wersji iTunes session remix - albumowy odrzut z czasów "Teen Dream" - wspaniałego i zarazem trzeciego longplaya, od którego rozpoczynałem przygodę z Domkiem Na Plaży w 2010 roku. Choć chyba nie, musiał być to raczej rok 2011 - zdaje się miałem dodatkowy poślizg. Dla mnie, poezja smaku.
Polecam jednak uważnie posłuchać z uwagą wszystkich czternastu ścieżek. No może z jeszcze nieco większym naciskiem, na choćby fajny remix (Cough Syrup remix) wybornego "10 Mile Stereo" - znanego z owego "Teen Dream", bądź z czasów tej samej płyty bisajdów: "The Arrangement" i "Baby" - oba na stronie B singla "Zebra", jak też dostąpić przeróbki przeboju Queen "Play The Game" - nagranej w 2008 roku dla pewnej charytatywnej organizacji, która korzystała z badań nad AIDS. Okazuje się, że Victoria z Alexem uczynili z klasyka Queen nową jakość. Lecz skoro deklarują się fanami Freddiego & Co., to nie mogło być inaczej.
Na samiuśkim końcu płyty znalazła się nawet w niczym niezaskakująca piosenka "Wherever You Go". Oryginalnie wystąpiła w roli utworu ukrytego zupełnie pod koniec albumu "Bloom". A zatem, żaden z niej rarytas. Muzycy jednak zatroszczyli się o tych, którzy ewentualnie nie dosłuchali "Bloom" do końca.





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


("dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")