niedziela, 8 października 2017

muzyka filmowa "WIELKI SZU" - (muzyka i film 1982 / w kinach 1983 / soundtrack 2017) -








OST
"WIELKI SZU"
(GAD RECORDS)

*****




Aż chce się krzyknąć: nareszcie!. Oto po raz pierwszy na płycie kompaktowej - a i w ogóle na jakimkolwiek nośniku - pełna ścieżka dźwiękowa do "Wielkiego Szu". Kultowego filmu Sylwestra Chęcińskiego (którego zasługą m.in. trylogia Karguli I Pawlaków, "Rozmowy kontrolowane", czy też jeden z seriali mojej młodości "Droga" - z Wiesławem Gołasem), a scenariusza Jana Purzyckiego (tego od choćby "Piłkarskiego Pokera"). Filmu, który w 1983 roku był jednym z hitów kasowych rodzimego - choć w zasadzie na poważnie nieistniejącego w Polsce - rynku kinowego. Sam w tym celu siedmiokrotnie odwiedziłem ówczesne poznańskie kina (głównie "Bałtyk" i istniejące do chwili obecnej "Rialto"), co z dumą od lat oznajmiam. To i tak kropla w morzu, wszak domowy egzemplarz DVD, w zasadzie nadaje się już tylko do wymiany. Jednak nie o genialnej roli Jana Nowickiego, bądź dobrze się wówczas zapowiadającego dwudziestoparoletniego Andrzeja Pieczyńskiego, mam zamiar się teraz rozpisać, a o muzycznym tego sprawcy - Andrzeju Korzyńskim. Jego kompozycje (powstałe w 1982 r.) swą sugestywnością pociągnęły cały film, ale też w pełni odzwierciedliły jego twórczy talent, podkreślając stylistyczną niepowtarzalność. To skandal, że o tym genialnym kompozytorze nie mawiamy z równą dumą, co Amerykanie o Henrym Mancinim lub Włosi o Ennio Morricone.
Nie po raz pierwszy Andrzej Korzyński perfekcyjnie poczuł obrazu nastrój, w który wplótł wszystko, co bliskie jego melancholijnej naturze, począwszy od muzyki stricte nastrojowej - wręcz nostalgicznej, aż po ówczesne modne taneczne funk/dyskotekowe rytmy. I tak, jak sam film zawsze pozostawiał we mnie uczucie przyjemnego niedosytu, tak też muzyki chce się słuchać raz za razem.
Od dawna marzyłem, by postawić na półce płytowej muzyczny temat z pierwszej sceny - ostatecznie ochrzczonej tytułem "Powrót" - gdy Szu po wyjściu z pierdla wraca w nadziei stabilizacji życiowej do spokojnego domu i "poczciwej" żony - z którą to rolą ostatecznie zmierzyła się nasza ówczesna seksbomba Grażyna Szapołowska.
Na wydanej przed chwilą płycie mamy w zasadzie wszystko. Bo i niespełna minutowa filmowa czołówka "Wielki Szu I", także symfoniczno-rozmarzone "Reminiscencje Z Lepszego Życia", leniwe funk/dyskotekowe "Stacja Lutyń" - z cudowną jazzową gitarą Winicjusza Chrósta, ale też zapamiętywalny funk/dyskotekowy "Do You Like Henky-Penky Love" - hotelowy dance z podkreślonym udziałem naszych mistrzyń zespołu tanecznego Sabat - niegdyś ogromnie popularnego, a w zasadzie pod tym względem nawet krajowej wizytówki.
Muzyka - jak to u Korzyńskiego - wielobarwna. Raz jawi się sensacyjnie, innym razem symfonicznie i melancholijnie, a jeszcze w innym fragmencie tanecznie, przy czym zawsze na czasie. Słuchając twórczości Korzyńskiego człowiek zachodzi myślami, czy aby film nie powstał właśnie pod jego dyktando. Oczywiście żartuję, jednak gdy się wszystko zsynchronizuje, można odnieść takie wrażenie. Jak to dobrze, że od teraz już wszystko jest jak należy - w całości do posłuchania. Przecież zaangażowany w kinie widz niekoniecznie musiał dostrzec wspomnianą już elegancką jazz-gitarę Winicjusza Chrósta ("Stacja Lutyń", "Karty", "Taka Wesz", "Victoria", "Sztafeta" - wszystkie także z "night club-owym" basem Arkadiusza  Żaka) , bądź partie trąbki Henryka Majewskiego (m.in. w "Powrót", "Wielki Szu I", "Wielki Szu II", bądź "Rozgrywka"). Warto także z osobna zwrócić uwagę na krótki gitarowy, a podszyty zmysłowym basem, jazzujący temat "Psychodelia", którego nie powstydziłby się nawet sam Pat Metheny.
Widać, że pomimo braku w tamtych latach u nas rynku soundtrackowego, całość została przygotowana właśnie do ewentualnego wydania. Świadczy o tym układ osiemnastu podstawowych ścieżek - ułożonych od tematu przewodniego aż po outro, plus w dodatkach trzy niebrane wówczas pod uwagę kompozycje, pośród których m.in. temat "Przegrana" - istotny w całym cyklu, szczególnie z uwagi dla smutnych końcowych losów taksówkarza Jurka. Ale też muzycznie odbiegający od klimatu całej podstawowej ścieżki.
Poniższe CD stanowi za wielką gratkę dla entuzjastów nie tylko samego filmu, ale przede wszystkim talentu Andrzeja Korzyńskiego. No i ów soundtrack udowadnia, że w tej naszej PRL-owskiej miernocie, także tworzyliśmy dzieła wielkie, choć niekoniecznie należycie je doceniając.
Chłonnych muzycznej ilustracji "Wielkiego Szu" do zakupu płyty namawiać nie muszę, i w zasadzie wszelakich ignorantów również, jestem przekonany i spokojny jednocześnie, że wszyscy zainteresowani takim graniem, i tak wykupią cały nakład na pniu.

P.S. Kompaktową okładkę zdobi replika oryginalnego plakatu filmowego. Jedynie przyodziany obecnie dopisek "music by Andrzej Korzyński" wydaje się mocno naciągany. A nie można było po prostu "muzyka Andrzej Korzyński"? Tym bardziej, że i tak poza nami nikt w świecie nie zna tego filmu. W tamtym czasie jedynie z kina rozrywkowego co nieco przebiła się "Seksmisja", która u naszych zachodnich sąsiadów autentycznie była niemałym hitem. O, i w tym przypadku także wypatrywać będę soundtracku z muzyką Henryka Kuźniaka. Co prawda przed laty pojawił się kompilacyjny wyciąg wspomnianego kompozytora, na którym widniał także temat do "Seksmisji", jednak co całość, to całość. Acha, "Seksmisję" odwiedziłem w kinie dziewięć razy. Mimo wszystko po upływie lat zdecydowanie przoduje "Wielki Szu". 






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")