piątek, 6 października 2017

ból dupy

Rozglądam się po niektórych znajomych koleżanko-kolegach radiowcach, i nachodzi mnie myśl, iż prawdziwi pasjonaci tego fachu obijają się po najmniejszych radio/rozgłośniach. I nic w ich przypadkach nie daje posiadanie niesłychanej wiedzy, pasji i zaangażowania. Co z tego, że z większością rodzimych artystów takowi znają się jak łyse konie, skoro w tym biznesie karty rozdają modnisie, cwaniacy, wkrętacze, ustawiacze i inne lizusy, dla których muzyka bywa na ostatnim miejscu. Liczą się słupki i badania rynkowe. Najgorsze, że moje spostrzeżenia nie są odkrywcze i dotyczą chyba każdej innej pozaradiowej dziedziny.
Stacja TVN przed dwoma dniami hucznie obchodziła 20-lecie istnienia. Z tej okazji przygotowała nieco wspominek, które rozłożyła na kilka dni. I choć życzę wszystkiego najlepszego tej komercyjnej, a też dziennikarsko bezkonkurencyjnej stacji, to myślę sobie: co tam te ich dwadzieścia lat przy moich dwudziestu trzech Nawiedzonego Studia. Bo jak by nie spojrzeć: zawsze jestem przed nimi.
Zachęcam do kupowania biletów na koncert grupy Lebowski, który odbędzie się w Suchym Lesie w dniu 12 października (czwartek) - w komfortowej Sali Widowiskowej CKiBP. Cena biletu - na ten jak najbardziej art-rockowy spektakl - wynosi 25 złotych. Z otrzymanych zapewnień wynika, iż Lebowski zagrają kompozycje znane z dwóch dotychczas wydanych albumów ("Cinematic" oraz "Lebowski Plays Lebowski"), a także z najnowszego jeszcze niewydanego. W najbliższą niedzielę na zasłużoną zachętę nastawimy sobie jakiś fragment Lebowskich, tym samym przypomnimy sobie o tym nadchodzącym wydarzeniu.
A na koniec słówko o czymś, o czym nawet nie chciałem, jednak muszę z siebie wyrzucić. Otóż, 25 października nastąpi premiera najnowszej płyty pewnego polskiego zespołu, którego nigdy fanem nie byłem, jednak bardzo ceniąc gitarzystę-lidera tejże formacji, postanowiłem po dłuższej absencji nabyć najnowszą płytę. A że owego muzyka profil stoi na Facebooku, ośmieliłem się poprzez prywatną linię zapytać o możliwość - jako radiowcowi - nabycia jednego egzemplarza przedpremierowo. Po cichu licząc mimo wszystko na egzemplarz promocyjny. Jednak jako prezenter niżej klasyfikowany od wszelakich trójkowiczów otrzymałem zwrotne zapewnienie, że oczywiście mogę zakupić. Abym już nie zadawał spodziewanego drugiego zapytania, od razu w pierwszym tekście muzyk zaznaczył: "cena płyty 40 złotych, plus 5 przesyłka". Ok, akceptuję, poproszę o numer konta, i tak dalej... I tu padło zaskoczenie, bowiem jeszcze nie zdążyłem dokonać przelewu, a już przyszła wiadomość, że Artysta nadał przesyłkę, co tylko wprawiło mnie w pewnym sensie w komfortowy nastrój. Aby sprawy nie przeciągać, też postanowiłem jak najszybciej sfinalizować transakcję. Kompakt dotarł po dwóch dniach - znaczy wczoraj. Wszyscy spisali się na medal, włącznie z Pocztą Polską. Szkoda tylko, że radość nie trwała długo. Po otwarciu koperty i wyciągnięciu z niej zamówionego towaru szybko dostałem się do wnętrza wydawnictwa, które nie było fabrycznie zalakowane, ale pomyślałem, że skoro mam do czynienia z egzemplarzem przedpremierowym, to trudno, by było jak w sklepie. I już naszła mnie myśl, że wieczorkiem sobie nastawię, a potem jeszcze raz, by w konsekwencji w niedzielnym Nawiedzonym zapodać w eter jakiś najładniejszy fragment. Szkoda, że czar prysł jeszcze szybciej, niż galop dostarczonej przesyłki. Na wierzchniej kartce doklejonej książeczki niepotrzebne mi do szczęścia mrowisko autografów. Ale pal diabli, że nie lubię smarowania mazakiem po okładkach, bowiem tak naprawdę "trochę" dziwnie poczułem się po pozostawionym tam dopisku: "Robertowi...i tu nazwa zespołu". Otrzymałem coś, co nie było mi przeznaczone. I nie ma mowy o drobnym błędzie. Bo można Andrzeja pomylić z Jędrzejem, a Roberta z Herbertem, jednak od Andrzeja do Roberta droga kręta i wyboista. Apetyt przeszedł, przez co nie przesłuchałem płyty, i chyba w ogóle ją sobie odpuszczę. Przeszła mi ochota całkowicie. Jednak sam się o to wszystko prosiłem. Trzeba było poczekać do tego 25-tego, kupić płytę jak każdy inny, zamiast próbować wystawać przed szereg. Zapewne by było taniej, bez pobadźganej okładki i narosłego całym zdarzeniem niesmaku. I tylko troszeczkę z całego tego incydentu mi smutnawo, bowiem dawno dawno temu miałem przyjemność zaprosić owego sprawcę/muzyka do mojego mieszkania, przez co wydaje mi się, że po wspólnej kolacji, posłuchaniu muzyki, pograniu na mojej gitarze oraz po wspólnej w miłym tonie rozmowie - na łamach pewnej nieistniejącej już radiowej rozgłośni, powinna wywiązać się mimo wszystko jakaś więź, a tu po prostu wyrósł wrzód na dupie.





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")