niedziela, 31 grudnia 2017

BENNY ANDERSSON - "Piano" - (2017) -









BENNY ANDERSSON
"Piano"
(MONO MUSIC / DEUTSCHE GRAMMOPHON)

****





Najbardziej wyciszona płyta 2017 roku?: "Piano" - Benny'ego Anderssona. Być może było ich sporo więcej, mnie jednak udało się dotrzeć tylko do tej. Były pianista ABBY od czasu zakończenia kariery w najlepszym zespole pop wszech czasów, realizuje się solowo, jak też uwikłał się niegdyś w kilka projektów, z których chyba najsłynniejszy, to ten do musicalu Chess. U nas szczególnie polubiony za sprawą piosenki Murraya Heada "One Night In Bangkok". Na najnowszym albumie Anderssona nie znajdziemy go jednak w nowej pianistycznej wersji - a raczej fortepianowej, wszak Maestro zagrał tu na Fazioli Grand Piano F212. Natomiast kilka piosenek Abby, już tak ("I Let The Music Speak", "Thank You For The Music", "I Wonder /Departure/", "My Love, My Life" oraz jakże aktualne "Happy New Year"). Ponadto wiele tematów z solowych albumów Anderssona, plus kilka "nieBangkok'owych" ze wspomnianego już "Chess".
Jak sam tytuł "Piano" sugeruje, całość oprawiono na jeden instrument. Poza nim, możemy tylko usłyszeć jakieś delikatne stuknięcia palcami o drewno lub nogę, który przesiada się na strojeniowe pedały. Poza tym nic, tylko muzyka i zapach studia nagraniowego. A w nim, jego moc, przestrzeń, oddech...
Przez długi czas Andersson realizował autorskie dzieła dla założonej przez siebie wytwórni Mono Music, jednak tym razem skorzystał z dodatkowej oferty chyba najbardziej utytułowanego w muzyce klasycznej labelu Deutsche Grammophon, pomimo iż z nazwy Mono Music - o czym przekonuje okładkowy rewers - nadal nie zrezygnował. I co z tego, że Benny Andersson, to nie drugi Herbert Von Karajan, przecież posiadanie na sumieniu kopalni cudownych (nie)zwykłych piosenek pop, wcale go nie dyskwalifikuje z roli wybornego kompozytora muzyki jak najbardziej poważnej. I choć istnieją różnice w pojęciach "muzyka poważna" a "muzyka klasyczna", wolę to drugie określenie, wszak "muzyka poważna" wzbudza we mnie niedostępność i napuszenie. A przecież "Piano" nie jest płytą z nosem zadartym, bo jeśli już zechcemy przy niej zatańczyć, to jak najbardziej, tyle że w atłasowo-salonowej otoczce.
Cieszę się, że Benny wciąż ma ręce tak sprawne. Że nadal drzemie w nim dusza Wielkiego Artysty, wreszcie: że nawet, gdy realizuje albumy spoza masowej rozrywki, nadal wiadomo, że to On.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"