niedziela, 31 grudnia 2017

ROBIN BECK - "Love Is Coming" - (2017) -









ROBIN BECK
"Love Is Coming"
(FRONTIERS)

***1/2




Zapytam retorycznie: czy pamiętacie największy hit Robin "The First Time" - sporządzony w 1989 roku na potrzeby kampanii reklamowej Coca Coli? Od tamtego momentu upłynęły blisko trzy dekady, choć sama piosenka do dzisiaj wspaniała, jak i zresztą cała z jej zasobem pełnometrażowa debiutancka płyta "Trouble Or Nothing". Było to dzieło nafaszerowane soczystymi melodic/hard-rockowymi kawałkami, którego połowę stanowiły covery, i tak: Bonnie Tyler ("If You Were A Woman /And I Was A Man/" oraz "Save Up All Your Tears"), Pat Benatar ("In a Crazy World Like This"), Johna Waite'a - tego z The Babys i Bad English ("Don't Lose Any Sleep") oraz Kiss (obłędne "Hide Your Heart"). Oczywiście wiodącą rolę odgrywał wówczas po części kompozytorsko-, a na całej linii producencki gigant Desmond Child, którego też zacnie wspomogli swymi nutami: Alice Cooper, Diane Warren i jeszcze kilku innych...
Robin nadal tworzy, jednak jej płyty lewitują na uboczu wielkiego showbusinessu. Ponadto Artystka skrywa się również w cieniu aktywnego męża Jamesa Christiana - na co dzień wokalisty House Of Lords - którego wspomaga na jego zespołowych albumach. Nadal dziewczyna dobrze śpiewa, o czym przekonują w miarę sukcesywnie ukazujące się jej albumy. Najnowszy "Love Is Coming" należy również zaliczyć do udanych, choć brak ewentualnej gwiazdorskiej obsady, nie daje już piosenek o tak dużym potencjale przebojowości, jak zapamiętany fantastyczny zestaw "Trouble Or Nothing".
Nad najnowszymi piosenkami czuwał producencki tandem Clifton Magness - amerykański multiinstrumentalista, wokalista, a i producent rzecz jasna - współtwórca niektórych sukcesów Celine Dion, Steve'a Perry'ego czy Joe Bonamassy, oraz wspomniany już mężulek Robin, James Christian.
Robin Beck to pazurzasta dziołszka, urocza, ale kąśliwa zarazem, i chyba nie dająca się postawić na cały dzień przy kuchennych garach. Zbyt dużo ma muzycznie do zaoferowania, nawet jeśli w zasadzie piosenki komponują jej inni. I w tej materii także znajdziemy na "Love Is Coming" nazwisk bez liku.
To, że płytę skrywają rockowe pokłady, przekonuje na starcie "Island", jednak dwie następne kompozycje: z fajnym gitarowym motywem "On The Bright Side" oraz poruszająca ballada "In These Eyes", dużo lepsze i godne zapamiętania. Z kolei tytułowe i drapieżne "Love Is Coming", czyni z Robin niezłą kocicę, a takie "Me Just Being Me" po części zdradza jej flirt z funky'ującymi rytmami. I takich wachlarzowych emocji znajdziemy na tej płycie po jej kres. Mnie szczególnie - obok już wcześniej wyróżnionych: "On The Bright Side" oraz "In These Eyes" - do gustu przypadła usadowiona gdzieś pod koniec dzieła ballada "Here I Am". Myślę, że siostry Wilson z Heart, nie oparłyby się w latach osiemdziesiątych (bo dzisiaj już grają tyciu ostrzej) przed włączeniem jej do własnego repertuaru.
Robin nie stworzyła dzieła wielopokoleniowego, ale nic to, i tak chętnie posłucham jej kolejnych propozycji.





Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"