środa, 10 stycznia 2018

w najbliższym czasie...

Znam metali, którzy w obrębie gatunku lubią tylko napieprzankę, więc dla nich "Nostradamus" Judas Priestów, zbyt teatralne. Przeładowanie klawiszy, pompatycznych form i wyalienowania mięsistych gitar - oto najczęstsze zarzuty. Cóż, chyba należę do mniejszości podzielającej entuzjazm względem tamtego rozbudowanego prog/powermetalowego dzieła. Ani trochę nie przestałem lubić ognistego tytułowego "Nostradamus", monumentalnego "Future Of Mankind", czy dajmy na to: kończącego pierwszą część "Persecution" - gdzie Halford śpiewa serią z automatu.
Niebawem, tj. 9 marca, Dżudasi wydadzą nowy album "Firepower", którego producentem legendarny Tom Allom. Nie powinien już choćby z tego powodu rozczarować sympatyków dyskretnego szczęku blach. Jak dotąd ostatni "Redeemer Of Souls", był zdecydowanie nierówny. Bez wybitnych kompozycji, z całą masą średniaków, więc przebieram nogami w oczekiwaniu na dobre wieści.
9 lutego pojawi się nowy Saxon "Thunderbolt", i też liczę na coś ciekawszego od ostatniego "Battering Ram". Szans na drugie "Wheels Of Steel" nie ma, albowiem już nie te czasy, i chyba inne oczekiwania fanów, choć osobiście bardzo bym chciał powrotu do ich muzycznej macierzy. W ostatnich latach Biff stawia na ciężkość, mniejszą wagę przykładając do samych melodii, a szkoda.
Ciekaw jestem premiery najnowszego dzieła gitarzysty, wokalisty i producenta w jednej osobie, Michaela Vossa. Jego "Remember... Yesterday" pojawi się 21 stycznia i zawierać będzie same covery. Ten znany z Phantom 5, Mad Max i jeszcze kilku innych grup Artysta, postanowił podzielić się lubianymi piosenkami z lat młodzieńczych. Wśród szykownej tracklisty znajdziemy m.in. "Wild Wild Angels" - z repertuaru Smokie, bądź "I'm Not In Love" - grupy 10 CC. Ta ostatnia piosenka jest ponoć ulubioną znanego radiowca Marka Niedźwieckiego, choć warto by to jeszcze sprawdzić. Voss wraca do dzieciństwa, jednocześnie oddając hołd zmarłemu w listopadzie ojcu.
Pod koniec marca możemy spodziewać się nowego premierowego albumu Marka Knopflera. Z kolei nieco wcześniej, bo pod koniec lutego, zadebiutuje formacja Dukes Of The Orient, której wokalnie ma przewodzić John Payne - ex-wokalista Asii. Ten, który śpiewał pomiędzy dwoma okresami Johna Wettona. Wśród towarzyszących mu kompanów, pojawi się m.in. instrumentalista klawiszowy Erik Norlander - wysokiej klasy wirtuoz, znany m.in z grupy Lana Lane, na której czele stoi właśnie królowa epickiego symfonicznego heavy metalu: Lana Lane, a której to Erik Norlander na gruncie prozy życia od lat stoi mężem. 
Pod koniec marca powinien trafić do sprzedaży album Ricka Parfitta "Over And Out" - zmarłego w grudniu 2016 r. gitarzysty Status Quo. Przykro, że sam Artysta nie doczeka premiery solowego debiutu. Ja z kolei żałuję, że tej wielkiej dla rocka postaci, nigdy nie udało mi się posłuchać na żywo.
Styczeń bieżącego roku powinien przede wszystkim należeć do Magnum. Ciekaw jestem przedsionku do kwietniowego bydgoskiego koncertu, który zaoferuje w pełni premierowy album "Lost On The Road To Eternity". Wyłożony na stół pierwszy utwór "Peaches & Cream" całkiem niezły, ale liczę, że prawdziwa eksplozja dopiero nastąpi.
Kawałek "Peaches & Cream" podrzucił Nawiedzonemu Marek Przewoźny (dzięki !!!). Marek dostrzegł, że nie wpadłem w trans kupowania Metal Hammera, a że do styczniowego numeru dorzucono CD, zarówno z nowymi pojedynczymi propozycjami Magnum, jak też Helloween... więc postanowił dziewiczy egzemplarz pisma podarować.
Oczywiście nowy rok tradycyjnie zarzuci nas nowymi płytami, i pewnie o wielu jeszcze nie mam zielonego pojęcia, jednak powyższymi kilkoma zapowiedziami pragnąłem się już teraz z Szanownym Państwem podzielić.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"