piątek, 13 kwietnia 2018

BULLET - "Dust To Gold" - (2018) -








BULLET
"Dust To Gold"
(STEAMHAMMER)

***3/4





Gdy zajrzymy do wydanej na początku lat 90-tych Encyklopedii Heavy Metalu Guinnessa, by zasięgnąć definicji "heavymetalowego rock'n'rolla", dowiemy się m.in: "(...). Utwory tego gatunku to zasadniczo hymny zbuntowanego pokolenia zaprawione nowoczesną technologią dla osiągnięcia lepszego efektu. Czterominutowe eksplozje energii wpisane w podstawy bluesa czy rock and rolla". Owa definicja oszczędnie, lecz trafnie mogłaby posłużyć także do charakterystyki najnowszego, szóstego już w dorobku Szwedów albumu "Dust To Gold". Zespół od początku kariery konsekwentnie stosuje niewyszukane środki i dzięki nim osiąga zamierzony cel. Bo jak stara prawda głosi: siła w prostocie. I choć "Bullet" noszą się nazwą rozpoczynającą na drugą literą alfabetu, to chyba najłatwiej byłoby ich muzykę określić wypadkową stylów wykonawców spod pierwszej litery, jak: AC/DC, Accept bądź Airbourne.
Spójrzmy przez chwilę na albumową okładkę... przedstawia ona retro busa, z docelową tabliczką "Bullet", na którego grzbiecie plasuje się piątka muzyków, pochodząca z położonego na szwedzkim południu miasta Växjö. Retro bus jest marki Volvo, a wyprodukowano go w 1964 roku. Muzycy ochrzcili go jako "Bullet Bus", tym samym przemierzając nim kolejne przystanki na koncertowych trasach. Pełni on także rolę hostelu na kółkach, a w jego wnętrzu skrywa się wiele "atrakcyjnych" zapachów, będących niepowtarzalną miksturą z piwa, potu, benzyny oraz tytoniu. W takich warunkach aż chce się odpowiednio zestawiać nuty pod rozpruwające płuca wokale Daga Hell Hofera, plus towarzyszące mu kąśliwe riffy (bas + dwie gitary) i stosowne muskularne bębny.
Dwanaście zebranych tu kompozycji nie da wytchnienia i niech nikt o to się nie uprasza. Ten pełnokrwisty metalurgiczny rock'n'roll przyprawi o łzy i wściekłość twoich sąsiadów - pod warunkiem, że natrętnym majsterkowiczom i entuzjastom niekończących się remontów nastawicie tę płytę zaraz po ustępującej ciszy nocnej na słuszne maximum volume, czyli niedziela, szósta zero dwie. Bądź, jak głosi stary dobry Iron Maiden'owski klasyk: "2 Minutes To Midnight". Dobrze więc mieć taką płytę w zanadrzu, wszak w blokowych skupiskach intruzów nie brakuje. Inna sprawa, że taka muzyka od rana, niczym jak śmietana.
W przyjemnie hałaśliwy klimat albumu wprowadzą nas dwu- i półminutowe "Speed And Attack" oraz "Ain't Enough", a później bracie bierz, wybieraj, przebieraj. Moimi faworytami absolutny #1 "Fuel The Fire", plus "Screams In The Night", "Wildfire" oraz "Rogue Soldier".
Aż chce się zacytować Briana Johnsona, który w 1988 roku wyskandował: "That's The Way I Wanna Rock'n'Roll".






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"