niedziela, 22 kwietnia 2018

o Panu Andrzeju Dąbrowskim, a także o czymś, czego w szkołach nie uczą

Na świętowanie Record Store Day zajrzałem do pewnego sklepiku, do którego również na dłuższą chwilkę zawitał Pan Andrzej Dąbrowski. Ktoś pamięta "Szał By Night", "Do Zakochania Jeden Krok", "Zielono Mi" lub "A Ty Się Bracie Nie Denerwuj"? Piosenki, które niegdyś śpiewała cała Polska, śpiewałem i ja.
Pan Andrzej jest bitym osiemdziesięciolatkiem, ale nikt by Artysty o to nie posądził. Energiczny, pełen życia, o dobrej kondycji, w charakterystycznych okularach i z jeszcze bardziej rozpoznawalnym głosem, dzięki któremu miałem zaszczyt zdemaskować tego klasowego Muzyka.
Na Record Store Day przyniosłem do znajomego pogodną płytkę Mayera Hawthorne'a "How Do You Do" - bo to taki dzień, jak tego typu śpiewanie - i Panu Andrzejowi Dąbrowskiemu wpadło z niej do ucha "A Long Time". W pewnej chwili uciekł nam wszystkim, by wkrótce przyprowadzić obecnego młodocianego kompozytora, by ten z kolei rzucił uchem, a i okiem, na albumową okładkę. Posłuchaj, chciałbym coś podobnego dla siebie - skierował Artysta do nutowego czarodzieja. Byłem autentycznie dumny. Każdy by był.
Od Pana Andrzeja zdążyłem się jeszcze dowiedzieć, jak bardzo lubi muzykę magika trąbki, jakim Chris Botti, a ponadto, że po niedzieli odbierze Fryderyka. Obowiązkowo trzeba zarzucić okiem w TV.
Zapytałem o jego pasję motoryzacyjną - to dawne czasy, odrzekł. Zahaczyłem o perkusję - obecnie już nie gram, odparł. Co mnie zaskoczyło, że muzyk doskonale pamięta okładki własnych płyt, kompozytorów piosenek, nazwiska producentów, lecz niekoniecznie same tytuły albumów.
Pan Andrzej był przyjemną, a też ogromną atrakcją Record Store Day. Nawet pewien znajomy trzasnął nam wspólne selfie, choć ja sam o tym nie pomyślałem. Zaoferowany takim spotkaniem, gdzie mi tam było myśleć o fotce, o ewentualnym autografie, choć większość ludzi zwykle od tego zaczyna. Może i dobrze, muszę ćwiczyć pamięć. Być może po latach przeczytany na blogu tekst wszystko rozjaśni.
Żal jedynie sprzedającego w tym jego malutkim, skromniutkim sklepiku. Odwiedzali go co prawda przeróżni ludzie, raz bliżsi, raz dalsi znajomi, ale niestety żaden z zadeklarowanych kolegów. Sprzedawca twierdzi, że wielu spośród nich interesuje się muzyką, nawet kupują, wręcz kolekcjonują płyty, jednak tego dnia nie pomyśleli o koledze. Nie myślą też w inne, ale pal diabli inne dni, szkoda, że choć ten jeden raz do roku... Zapewne nie przeżyliby, gdyby im przyszło wysupłać pińć zyla na niepotrzebną płytę. Kurcze, gdybym to ja miał kumpla prowadzącego płytowy sklep, wleciałbym po obojętnie jaką płytę. Na zasadzie: cegiełki. Kumpel to dla mnie kumpel - jak by to zasunął Krzysztof Kowalewski w "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Hmmm..., gdyby moim kolegą był jakiś barman, to bym czasem do niego zwyczajnie zaglądał, by napić się piwa, pomimo iż piwa nie pijam, bo nie lubię.
Taki Record Store Day, to jak imieniny sklepu. Tego dnia kompani się "skrzykują" i walą jak w dym. Wszyscy jednym chórem: hello brachu, dawaj, poleć jakąś fajną muzyczkę!. Na tym to polega. Zarówno to, jak też kumpelstwo. Tak myślę. Przepraszam, jeśli się mylę. Być może upłynęło tyle czasu, że coś się pozmieniało, a ja nie w temacie. Uważam, że w Record Store Day nie trzeba dusić centusia na najlepszą płytę tego świata. Czy zawsze wszystko musi się tylko i wyłącznie kalkulować? Wystarczy tylko w trzecią sobotę kwietnia każdego roku wykazać szacun bliskiej osobie, która wciąż wierzy w prawdziwe płyty, dostrzec jej pasję, poświęcenie, za które przez pozostałe trzysta sześćdziesiąt cztery dni roku żadnych kokosów nie ma. Ale może faktycznie w tej naszej ludowej pazerności i małostkowości, jeszcze długo nie dobijemy do Ameryki, Niemiec lub Szwecji. Nam wiecznie wszystko musi się kalkulować. Nawet poza zasady kumpelskiej przyzwoitości i posiadania jakiejś klasy. Klasy, z którą się rodzimy, albowiem takich cech nie zaszczepiają w szkołach. Na Allegro lub discogs.com także.




Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"



w dzisiejsze południe
także dzisiejszym południem
A to już z wczoraj. Wszystkie poniższe także...